Refleksje Huberta Spychały po obozach 2014.
Nie chcę się rozpisywać, ponieważ wiele zostało już powiedziane przez uczestników tegorocznego obozu i całej akcji „Lato 2014”. Oczywiście podpisuję się pod tym wszystkim co zostało powiedziane, gdyż moje odczucia są bardzo podobne. Chciałbym jednak podzielić się czymś nowym. Po ostatnich sprawozdaniach pojawiły się głosy o braku samokrytycyzmu ze strony trenerów. Faktycznie, gdyby się przyjrzeć naszym wypowiedziom wszystkie mają bardzo pozytywny wydźwięk. Jest tak dlatego, że my NAPRAWDĘ mamy masę pozytywnych wspomnień i doświadczeń z obozów i nie widzę w tym nic złego, by pokazać innym z jaką przyjemnością można pracować. Jednak, by uspokoić wszystkich, którzy mają wątpliwości powiem, że każdy z nas, każdy trener i zawodnik popełniał błędy i doznawał mniejszych lub większych porażek. Jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy chcą zmienić nienormalną kulturę i mentalność „zwycięzcy i pokonanego”. Bo nikt mi nie wmówi, że dziecko rzucające przekleństwami, kopiące rakietkę, stół, czy płotki to normalny obraz, że szczujący na przeciwnika trener lub rodzic mają zdrowe podejście do sportu i ogólnie do życia. Ten obóz nauczył mnie, że każde nawet fatalne doświadczenie niesie ze sobą bardzo cenne informacje. Co nas wyróżnia? Z pewnością dzielenie się tymi doświadczeniami z innymi i wspólne szukanie rozwiązań. Jeżeli komuś podoba się obecna kultura i duch sportu, to życzę wszystkiego dobrego, w przeciwnym razie zapraszam do programu i do ludzi, z którymi można coś zmienić. Podsumowując: uważam, że te wakacje były milowym krokiem dla trenerów oraz zawodników, ponieważ wszyscy zrozumieli jak ważne jest pozytywne nastawienie do tego co robimy.
Hubert Spychała