zdjęcie: https://pl.pinterest.com/pin/389068855303061223/
Refleksje Jana Ciepiała na temat wywiadu Marcina Dąbrowskiego z Jerzym Grycanem. O modelach edukacji, propagandzie, Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji, cybernetyce i integralnej koncepcji sportu.
Postanowiłem napisać ten artykuł z dwóch powodów. Po pierwsze wciąż brakuje informacji w „mainstreamie” na temat implikacji wynikających z ustawy o sporcie, z grudnia 2015 roku, dla tenisa stołowego. Po drugie wywiad, który przeprowadził Marcin Dąbrowski z Jerzym Grycanem na kanale „Czysta gra” stanowi kopalnię rewolucyjnych idei. Warto ich treść rozpakować, wydobyć na powierzchnię. Strukturę artykułu oprę na idei integralnej. Zamysł polega na tym, by szukać podobieństw w dyscyplinach pozornie różnych jak sport, nauka oraz edukacja. Więc nie będzie to artykuł tylko o tenisie stołowym, za to każdy aspekt będzie się wiązał z tenisem stołowym.
Pruski Model Edukacji
„Milczenie też stanowi odpowiedź” – brzmi modne powiedzenie. W kontekście systemu współczesnej edukacji można rzec, iż milczenie stanowi podpowiedź. Zawsze mnie ciekawiło, dlaczego nauczyciele nie podejmują wielu ważkich kwestii. Tematu piramid lub genezy współczesnej edukacji? Nauczyciele zazwyczaj informują uczniów o tym kto, gdzie i kiedy wynalazł czcionkę, dynamit lub komputer, lecz nigdy nie definiują ojca współczesnej edukacji. Dlaczego? Czy to jest wstydliwy temat? Fryderyk Wilhelm – przedstawiam ojca współczesnej edukacji. Swój oświatowy wynalazek opatentował w Prusach. Tłem były wydarzenia znane jako pruski rozbiór Polski. Prusy stanowiły Monarchię a Fryderyk Wilhelm był żądnym władzy i krwi tyranem. Na początku XIX wieku wypowiedział wojnę Napoleonowi. W 1807 roku wojsko pruskie poniosło klęskę z rąk Francuzów. Fryderyka, mimo przegranej bitwy pod Jeną, uwiódł kunszt strategiczny Napoleona. Uznał że musi upodobnić się do swojego wroga, by stać się bardziej bezwzględnym, aby Prusy wyrosły na mocarstwo imperialne. Otoczył się fanatycznymi doradcami pokroju Karla Freiherra vom Stein um Altensteina i postanowił wcielić w życie model edukacji, który miał na celu produkcję żołnierzy – niewolników. Król Prus pragnął upodobnić uczniów do trybików napędzających totalitarną machinę. Chciał by uczniowie byli na tyle wykształceni, aby zrozumieć rozkazy i na tyle niedouczeni, aby nie pojmować mechanizmów społecznych. Potrzebował rzemieślników i żołnierzy, w żadnym razie wolnomyślicieli lub artystów. Pruski model edukacji trafił w gusta przemysłowców. Wytresowany robotnik bez aspiracji, to wymarzony model pracownika z punktu widzenia nieuczciwego biznesmena. A takich nie brakuje. Kapitaliści pokroju Johna Rockefellera lub Henry Forda wspierali i sponsorowali system pruskiego szkolnictwa odzyskując inwestycję z nawiązką. Posłuszni, bezrefleksyjni i przyzwyczajeni do wykonywania monotonnych czynności pracownicy sprawdzali się przy taśmie produkcyjnej niczym automaty. Taki był zamysł edukacji: upodobnić ludzi do maszyn. Na fali trans-humanistycznej industrializacji pruski system zalał Niemcy, Europę oraz Amerykę i dryfuje od dwóch stuleci na tratwie szaleństwa. Bez steru, bez kompasu. Trudno zaakceptować, że epoka pozytywizmu zrodziła pruski model szkolnictwa. Sam pomysłodawca nie dowierzał, że system działa. Pewnie wykrzywił twarz w grymasie Frankensteina, który garbi się nad monstrum, i wykrzyknął – to żyje?! Myśliciele epoki Pozytywizmu nie wróżyli sukcesu „tej wynaturzonej utopii”. Słychać było krytyczne głosy, że żadne dziecko nie wytrzyma kieratu dzwonków, nauki od świtu do zmroku, przymusowych nudnych i poprawnie politycznych lektur, nauki na pamięć, monotonnych lekcji. Największe zgorszenie wywołał jednak pomysł zastosowania skali ocen. W Starożytności głównym celem edukacji było wpojenie zasad koegzystencji. Tymczasem Fryderyk Wilhelm uśmiercił postulat koegzystencji w ramach klasy. Oceny miały dzielić i segregować. Skłócona klasa nie postawi się dyrektorowi, tak samo jak poróżniona załoga szefowi. O modelu pruskim napisano setki książek. Problemem interesowali się naukowcy, ekonomiści, nobliści. Moim zdaniem w sedno trafił Ken Robinson porównując ten model „edukacji’ do żywego komputera sterowanego antyspołecznymi programami. Oto prawdziwy Matrix! Przedstawię kilka faktów obrazujących destrukcyjną naturę pruskiego modelu edukacji:
– W połowie lat 30 XX wieku w USA było wśród wojskowych 2 procent analfabetów. W czasie II wojny światowej było już 4 procent. Podczas wojny w Korei – 19 procent, a w 1970 roku – w czasie wojny w Wietnamie – 27 procent! Natomiast w 1840 roku – gdy nie istniał w USA obowiązek szkolny – w stanie Connecticut tylko 1 na 579 obywateli nie potrafił czytać ani pisać.
– Aż 98 procent dzieci w wieku przedszkolnym posiada umiejętność kreatywności na poziomie geniuszu. Kiedy mają 8–10 lat, odsetek geniuszy obniża się do 35 procentów, po kolejnych pięciu latach do 10 procent, by wśród dorosłych zatrzymać się na poziomie 2 procent.
Inne, podobne statystyki obrazują, że wielu geniuszy w okresie dzieciństwa osiąga lepsze rezultaty w testach na inteligencję, niż po ukończeniu edukacji szkolnej.
Skoro pruski system edukacyjny stanowi współczesny paradygmat, to czy jego struktura może mieć wpływ na model szkolenia w sporcie? Od dzieciństwa chłoniemy pruską ideologię i powielamy ją na wielu płaszczyznach życia. Ten system zaraził społeczeństwo niczym wirus sieć komputerową. To bug – błąd w programie, który przekształcił się w nawyk naturalny lub używając terminologii ping-pongowej w przyruch. W wywiadzie Marcin Dąbrowski pyta Jerzego Grycana o współczesny model edukacji. Rozmówca odpowiada, że dziś zdobywanie wiedzy zostało zastąpione przez kolekcjonowanie roboczo-godzin. System wynagradza kolekcjonerów. Kontekst szkoleniowy przestał być istotny. Apologeci „Prusaków” montują trenerów w krzesłach i nie interesuje ich czy słuchacze śpią, jedzą czipsy, lub serfują po internecie. Mają odbębnić normę.
Nasiadówka – to się liczy. Trzy razy „Z” – zakuć, zdać, zapomnieć. Kalka z podstawówki! Ilu z nas ma pokrewne doświadczenia?
PROPAGANDA
Żyjemy w epoce bełkotu. Dziś każdy może wstawić tekst na Wikipedii, sponsorować granty, otworzyć kanał na YouTube, wydać książkę, założyć gazetę, radio lub komercyjną telewizję, albo nawet… portal o tenisie stołowym. Upolityczniono i sprofanowano wiedzę. Każdy może pisać i mówić co tylko zechce. Demokracja ma swoje blaski oraz cienie. Odwiedzasz księgarnię, bibliotekę lub portal wysyłkowy i masz do dyspozycji setki książek na każdy temat. Setki lektur. Pojawia się pytanie, czy wszystkie źródła są równie miarodajne? Jeśli nie, to jak odróżnić dzieła naukowe od beletrystyki? Marcin Dąbrowski pyta Jerzego Grycana o jakość filmów mainstreamowych dostępnych na popularnych kanałach internetowych. Rozmówca poddaje w wątpliwość kondycję tych filmów. Popularne clipy kreują złudną propagandę na temat wygrywania i profesjonalnego treningu w tenisie stołowym. Złudna propaganda to znak naszych czasów. Już w szkole podstawowej nauczyciele – nieświadomie – wpajają dzieciom model nieruchomego słońca dyrygującego marszem planet. Tymczasem słońce obraca się wokół osi i krąży wokół galaktyki. W epoce dinozaurów ziemia znajdowała się po przeciwnej stronie Drogi Mlecznej. Galaktyka także mknie w przestrzeni. Czy w związku z tym ruch naszej planety odbywa się po kole, i czy grawitacja, która nim steruje, ma źródło w słońcu, którego zresztą dostrzegamy znikomy tylko fragment? Słońce promieniuje w niewidzialnych dla ludzkiego wzroku częstotliwościach i rezonuje w zakresie pól magnetycznych odkształcających jego masę. Jesteśmy ślepi na te zjawiska i dosłownie, i w przenośni. Dosłownie, bo nie postrzegamy ich wzrokiem, a symbolicznie, bo propaganda próbuje zamknąć świat w pułapce banałów. Wielu osobom łatwiej żyje się w błogiej nieświadomości namacalnych pozorów wiedzy. Ludzie tacy unikają tematu Ciemnej Materii… Pasuje to do wizji Zygmunta Freuda, który twierdził, że ludzie cenzurują to, czego nie rozumieją (mechanizm wyparcia), albo roztaczają iluzję, która pasuje do „widzi mi się” ego (mechanizm projekcji). Tylko osoby o dojrzałym ego potrafią przyznać się do niewiedzy i szukać prawdy. Wielu trenerów woli wierzyć, że ekspertem w zakresie sportu można zostać szkoląc się za pośrednictwem YouTube. „Obejrzałem cztery siedmiominutowe filmy i wiem o tenisie stołowym wszystko”. To wygodne i pasuje do współczesnego modelu edukacji. Może gdyby nie ta idiotyczna pruska propaganda, karmiąca ludzkie ego pozorem wiedzy, dostrzeglibyśmy, że proces treningowy jest bardziej skomplikowany niż na pierwszy rzut oka… I trzeba wielu lat nauki, aby szkolić profesjonalnie.
Kilka pytań zostawiłem bez odpowiedzi. Pora zmierzyć się z odpowiedziami. Statystyka to miarodajne i naukowe narzędzie, które stanowi drogowskaz w labiryncie trudnych pytań. Który klub wybrać dla dziecka? Warto sprawdzić ranking klubów. Której książce o tenisie stołowym można zaufać? Takiej, która posiada imponującą i aktualną bibliografię. W ten sposób nawet laik może poruszać się na gruncie wymiernych faktów. Ale jak wybrać szkoleniowca? Przecież nie sposób rozwiesić na układzie współrzędnym doświadczenia, instynktu, talentu lub zdolności pedagogicznych trenera. Za to można sprawdzić jaką technikę i kulturę gry prezentują jego podopieczni. Jak plasują się w rankingach turniejowych i ligowych.
Struktura ZSK
Od stuleci tkwimy w pruskim modelu edukacyjnym. Być może ktoś zdał sobie sprawę ze szkodliwości tego systemu i postanowił dokonać rewolucji? Rewolucja edukacji – tym jest Zintegrowany System Kwalifikacji. To samo słowo pojawia się w wywiadzie – rewolucja. To nie tak, że ZSK dotyczy sportu, jest wymysłem tenisistów stołowych i zacznie obowiązywać tylko w naszym kraju. Zintegrowany System Kwalifikacji to narzędzie międzynarodowe, które w Polsce zyskało status prawny na mocy ustawy z grudnia 2015 roku. W praktyce oznacza to, że jeśli reprezentanci sektora tenisa stołowego (lub jakiegokolwiek innego sektora sportowego) postanowią pozyskać fundusze z Ministerstwa Sportu, będą musieli spełnić wymagania Instytucji Certyfikującej, która dokona opisu umiejętności trenerskich. Mandat trenerski ustali prawomocna komisja stosując narzędzie walidacji. W ramach walidacji szkoleniowcy będą mogli/musieli udowodnić, że ich wiedza pokrywa się z papierami. Opisy umiejętności trenerskich stanowią Państwowe Ramy Kwalifikacji. PRK są spójne z Narodowym Programem Rozwoju Tenisa Stołowego. Istnieje pięć szczebli PRK:
– Animator. Osoba promująca tenis stołowy.
– Trener poziomu 4. Szkoleniowiec, który dotychczas pełnił funkcję instruktora.
– Trener poziomu 5. Szkoleniowiec, który dotychczas pełnił funkcję trenera klasy 2. Do jego zadań będzie należała koordynacja ośrodków regionalnych lub współpraca z ośrodkami kadry narodowej.
– Trener poziomu 6. Szkoleniowiec który dotychczas pełnił funkcję trenera klasy 1. Reprezentant integralnej elity, który będzie używał w pracy narzędzi systemowych.
– Trener poziomu 7. Dawny trener klasy mistrzowskiej. Do jego zadań będzie należało wdrażanie pomysłów systemowych. Voila. Oto fundament, szkielet strukturalny modelu Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji.
Czym jest w mojej opinii ZSK? W Integralnym Tenisie Stołowym znajduje się fragment dotyczący nowej szansy. Zacytuję: „W tenisie stołowym stale masz nową szansę. Dziś zaczyna się cała reszta Twojej kariery sportowej. Liczy się ta nowa okazja. Tu i teraz”. Tę optymistyczną strofę można z powodzeniem odnieść nie tylko do zawodników, ale także do trenerów. Zintegrowany System Kwalifikacji stwarza okazję dla ambitnych szkoleniowców. Szansę na rozwój, sukces. Instytucja certyfikująca wymusi na wielu trenerach wyjście ze strefy komfortu, ale równocześnie zaktualizuje warsztat szkoleniowy. W trakcie imprezy sportowej Ping-Pongowy PGE Narodowy miałem okazję zadać pytanie selekcjonerowi kadry Niemiec o czynnik, który wyróżnia szkolenie w Niemczech na tle Europy. J. Rosskopf odpowiedział, że Niemcy kładą nacisk na szkolenie trenerów. Być może w tym tkwi tajemnica sukcesu wielu niemieckich seniorów? Są szkoleni przez wykształconych trenerów….
Cybernetyka w kontekście tenisa stołowego
Cybernetyka to dyscyplina naukowa zajmująca się systemami sterowania i komunikacji w szerokiej perspektywie. Ta perspektywa umożliwia naukowcom doszukiwanie się podobieństw w różnych dyscyplinach. Poluzujmy wodze fantazji i przeprowadźmy cybernetyczny eksperyment myślowy dotyczący krzemu i węgla. Czy są podobne do siebie przez wzgląd na strukturę chemiczną? Pod względem chemicznym plasują się w tej samej grupie układu okresowego, posiadają cztery elektrony walencyjne i łączą się z tlenem wiązaniami kowalencyjnymi. Podobieństwa można mnożyć, dlatego wielu naukowców doszło do wniosku, że krzem może budować równoległą chemię i fundować podobne formy życia co węgiel. Nie brakuje futurystów, którzy idą dalej sugerując związek między krzemem a węglem, a tym samym między maszynami a człowiekiem. Ludzką inteligencją a inteligencją komputerową, wszak krzem wykorzystywany jest jako półprzewodnik w elektronice. Ideę związku między człowiekiem a software nazywa się trans-humanizmem. Przed ideą trans-humanizmu przestrzegał ekspert w dziedzinie fizyki – Stephen Hawking, twierdząc, że niebawem sztuczna inteligencja może zdominować ludzkość. Jeśli ktoś sądzi, że to mrzonki, polecam zainteresować się hasłem: „Neuralink”. Historia zatacza koło, gdyż wielki fascynat cybernetyki Marian Mazur wspominał o żółwiach Waltera Graya. Były to elektroniczne roboty wyzwolone spod jarzma człowieka. Waltera interesowało, co się stanie, jeśli roboty zaczną działać nie w ludzkim, ale swoim własnym interesie. Mazur, uwolnienie układu spod jarzma ludzkiej automatyki, nazwał układem samodzielnym, samosterownym i homeostatycznym. Homeostat gwarantował autonomię układu. Tak głośno myślę, że skoro w fizyce jest możliwe istnienie podobnych rezultatów (inteligencja), które wynikają z różnych nośników (krzem i węgiel), to czy system tenisa stołowego też może prowadzić na wiele sposobów do sukcesu? Tak brzmi właśnie definicja małego świata. Różne style mają taką samą szansę na sukces w zakresie taktyki. Tylko szkolenie w ramach małego świata wymaga rozległej wiedzy, a to coś, do czego nie przywykliśmy w pruskim modelu edukacji. Nadzorcy systemu zadbali, by ludzi szukających wiedzy napiętnowano, nazywano kujonami… Największym wrogiem Matrixa jest człowiek świadomy przekrętu. Człowiek wykształcony (nie mylić z kolekcjonerem roboczo-godzin). Elon Musk zapytany przez dziennikarza o to, jakie by zadał pytanie superinteligentnemu programowi sztucznej inteligencji, odparł: „Co znajduje się poza wirtualną rzeczywistością”? Co to w ogóle znaczy? Czy Elon wierzy, że żyjemy w Matrixie? A może zwraca uwagę na pruski system? Na to jak mocno w nim tkwimy?
Integralna Koncepcja Sportu
W dzieciństwie odwiedzałem halę gimnastyczną, by kibicować pierwszoligowcom (tak wtedy nazywano zawodników ekstraklasy). Mecze rozgrywano innym system niż dzisiaj. Trwały bardzo długo i były pasjonujące (grano do 10 punktów!). Zauważyłem, że przewagę dawało zawodnikom prowadzenie gry w pierwszej strefie, nad rywalami którzy cofali się, okupując odleglejsze strefy. Gdyby ktoś mnie spytał co dzisiaj daje przewagę nad konkurencją w tenisie stołowym, odpowiedziałbym, że integralna wizja tenisa stołowego. W wywiadzie Jerzy Grycan przybliża definicję integralną, stosując porównanie do treningowego monolitu, który łączy umysł z ciałem i system z kulturą (wszystkie ćwiartki). Jerzy Grycan uważa, że model integralny wyznaczy kurs profesjonalnego szkolenia w przyszłości. Wizja integralna, to wizja sportowego jutra. W artykule skupię się na pojęciu kultury w aspekcie integralnym. O kulturze stanowią relacje pomiędzy ludźmi zrzeszonymi w sekcji. Czy potrafią się komunikować, czy umieją się wzajemnie słuchać? Jaka forma komunikacji dominuje w klubie: dialog, monolog, milczenie, spór? Dlaczego komunikacja jest istotna? Na własnej skórze – i to boleśnie – przekonałem się dlaczego. Kiedyś uwierzyłem w slogan, że jeśli zdobędę wiedzę o czymkolwiek, na przykład o tenisie stołowym, to znajdę niszę oferującą zatrudnienie i godziwe wynagrodzenie. Ludzie mówili: „masz wiedzę, zbudujesz sukces”. Niestety to nieprawda. Sama wiedza nie wystarczy, aby osiągnąć szkoleniowy sukces. Sama wiedza to tylko wąski wycinek modelu integralnego. Fragment pola bitwy. Przepaliłem mnóstwo wysiłku, współpracując ze środowiskami, gdzie nie potrafiłem, mimo szczerych chęci, nawiązać komunikacji z niektórymi włodarzami. Bez komunikacji i wspólnej wizji żadna sekcja nie odniesie sukcesu. Co z tego, że trener chce się zaangażować i ma ciekawe pomyły, jeśli zarząd klubu nie podziela jego wizji. Bez funduszy trudno wcielić ambitny program szkoleniowy (klasę sportową, szkółkę). Model integralny zdaje się pytać o homeostat klubu. O to czy jednym z celów głównych sekcji jest profesjonalne szkolenie. – Sekcjo jaka jesteś?
Czy cybernetyczny homeostat klubu jest autentyczny/autonomiczny i gwarantuje jakość szkolenia, czy jest przykrywką dla pozyskiwania dotacji lub tłem dla prywatnej działalności? W wizji integralnej jedno z drugim się nie kłóci. Sukces klubu zapewni sponsorów, zwiększając obroty. Czy FC Barcelona dorobiłaby się zysku, uczestnicząc w rozgrywkach ligi okręgowej? Prosperująca firma i sportowy sukces mogą iść w parze, trzymając się za ręce niczym zakochani na pikniku w samo południe majówki.
Podsumowanie
Pora na podsumowanie artykułu. Wnioski są następujące:
– Współcześnie tkwimy w szeroko pojętym pruskim modelu edukacji. Sport nie stanowi wyjątku.
– Pruski model edukacji tworzy propagandę, która potrafi niszczyć całe generacje sportowców, sprowadzając tenisistów stołowych na manowce złudnych mniemań o formule treningu (banalizując ją).
– ZSK zwiastuje rewolucję systemu edukacyjnego w sporcie.
-„Mały świat” jest tożsamy z układem samodzielnym w dziedzinie cybernetyki.
– Integralna wizja to nowoczesne narzędzie szkoleniowe.
– Bez odpowiedniej kultury w zakresie komunikacji, sukces sportowy w skali makro-klubowej to mrzonka. Szkoda zaangażowania trenera i złudnych nadziei podopiecznych, którzy bez wsparcia zarządu sekcji są skazani na szkoleniową porażkę lub zagładę. Tylko zaangażowany trener przy wsparciu zaangażowanego zarządu i zawodników są gwarantami sukcesu.
Jan Ciepiał