Specjalny gość Tomasz Krzeszewski  trener Kadry Narodowej seniorów odwiedził obóz Integralnego Tenisa Stołowego w Jeżewie.

Jerzy Grycan: Przede wszystkim dziękuję Ci, że odwiedziłeś nas w Jeżewie,  że znalazłeś czas dla FUNdamentów, dla naszego obozu, spędziłeś z nami pół dnia, rozmawiałeś, uczestniczyłeś w treningu. Jakie są Twoje wrażenia po tym co tu zobaczyłeś?

Tomasz Krzeszewski: To, że znalazłem czas, to raz, że jest to kwestia pomiędzy nami, bo bardzo dużo zawdzięczam Trenerowi, a dwa to to, że w jakiś sposób jest to mój obowiązek. My zawodowcy, ludzie żyjący z profesjonalnego pingponga musimy dbać, by jak najwięcej  dzieci i młodzieży uczestniczyło w zajęciach tenisa stołowego, by nasze środowisko było jak najliczniejsze a przez to też coraz silniejsze. Tak więc z jednej strony prywatnie, a z drugiej też służbowo  tutaj jestem. Wiele osób rozumie, że potrzebujemy promocji, żeby ten pingpong miał jak największy zasięg.

Jakie są moje spostrzeżenia? Tak jak wcześniej rozmawialiśmy na sali, podoba mi się zaangażowanie osób biorących udział. Chodzi mi nie tylko o zawodników, ale również o podejście trenerów. Podoba mi się jak ci młodzi ludzie  są zaangażowani w doskonalenie zawodników, ale i także doskonalenie własnego warsztatu i to myślę jest bardzo cenne. Jesteśmy w takiej chwili, myśląc o tenisie stołowym w Polsce, że potrzeba nam jak największej liczby dobrze wyszkolonych trenerów pracujących z dziećmi.

JG: Co jest specyficznego w tym zaangażowaniu trenerów, o którym mówiłeś?

TK: To, na co zwróciłem uwagę już kiedyś (JG: po obozie Międzyzdroje 2011), to dzisiaj taka pierwsza rzecz, która mi się rzuciła w oczy: jeden z trenerów młodszych, którego nie znam osobiście jako zawodnika (a przez te lata z grona tenisistów stołowych prawie wszystkich rozpoznaję)  pokazywał dziewczynce technikę forhendu i to było na bardzo dobrym poziomie.

Druga rzecz to też sposób pracy bardzo zindywidualizowany: cztery grupy o różnym temacie zajęć i to co widziałem na koniec – analiza, to że siadają wspólnie i rozmawiają co było. Poszczególne elementy treningu dają odczucie, że wszyscy, którzy uczestniczą w tym (i zawodnicy i trenerzy), tak naprawdę wiedzą po co przyszli na te zajęcia, wiedzą jaki był temat zajęć i na koniec podsumowują to co się wydarzyło.

JG: Jakbyś rozwinął ten temat o którym wcześniej powiedziałeś, w jaki sposób zwiększyć zasięg?

TK: Myślę, że bardzo potrzebne jest to aby takie szkolenia były cykliczne i miały duży zasięg. Zresztą rozmawialiśmy wielokrotnie, że może dobrym rozwiązaniem byłoby, żeby Polski Związek uczestniczył w tym i znalazł wspólny język i chciał rozwijać ten program. Ja myślę, że potrzebujemy szkoleń, które przygotowywałyby trenerów „pierwszego kontaktu” czyli trenerów pracujących z dziećmi.

Tak naprawdę tutaj w trakcie zajęć powiedziałem trenerowi, że łatwiej jest pracować z zawodnikami dorosłymi, którymi ja się zajmuję, niż z dziećmi, do pracy z którymi sam potrzebowałbym dodatkowej edukacji i przygotowania. Dlatego myślę, że potrzeba szkoleń dla trenerów, którzy rozpoczynają pracę z dziećmi, a w idealnym systemie widziałbym też sytuację taką, że w różnych szkoleniach uczestniczą też trenerzy kadry. My trenerzy, którzy obecnie pracujemy w kadrach, mamy spore doświadczenie zawodnicze, natomiast myślę, że inne formy szkolenia, dotyczące metodyki nauczania, dotyczące trendów w światowym pingpongu i nowych rozwiązań treningu fizycznego- tu by nam się przydało.

JG: Zwróciłeś uwagę kiedyś, że do ośrodków, do kadr przychodzą coraz gorzej przygotowani zawodnicy. Czy mógłbyś rozwinąć ten temat, co ewentualnie  można  z tym  zrobić?

TK: Moje spostrzeżenia i nie tylko moje, bo przeprowadzam wiele rozmów z osobami pracującymi w tenisie stołowym, dotykają sytuacji  młodych zawodników, kadetów, którzy  trafiają do szkolenia centralnego. Gdy ja byłem zawodnikiem to w większej ilości klubów były prowadzone dobre szkolenia, lepiej wyszkoleni zawodnicy trafiali do szkolenia centralnego, w tej chwili jest z tym zdecydowanie gorzej (dobrze byłoby, gdyby były prowadzone takie statystyki) i liczba klubów prowadzących zajęcia jest zupełnie inna niż kiedyś.

JG: Jak myślisz, z czego to się bierze?

TK: Myślę, że jest wiele wątków, na pewno też wątki finansowe są bardzo istotne i jest po prostu niewiele osób, które są w stanie żyć z tego, żeby być zawodowymi trenerami i to jest problem, a nie ma też łatwych sposobów, żeby znale?ć możliwość finansowania trenerów. Tenis stołowy jest dyscypliną bardzo trudną, czas pracy, który trener musi poświęcić  dla zawodników, żeby mieć możliwość robienia postępu, rozwoju i tego co wymaga sport. Niewielu stać na to i ma taką sytuację finansową, by móc popołudniami bawić się charytatywnie w prowadzenie zajęć dla dzieci, bo w wielu przypadkach – tak myślę – jest to prawie charytatywna praca. Niewielu trenerów w Polsce osiąga satysfakcjonujące ich i ich żony zarobki z tytułu wykonywanej pracy trenera pierwszego kontaktu w klubikach w Polsce.

JG: Jak widzisz nową sytuację w świecie po ostatnich Mistrzostwach ?wiata i Europy? Co z tego wynika dla szkolenia dzieci oraz dla całego naszego systemu szkolenia?

TK: Najważniejszy jest rozwój nowych ośrodków gdzie będzie szkolenie, ale nawet gdyby się pojawiły hale ze stołami przygotowane do prowadzenia zajęć, to nie wystarczy. Potrzeba nam też dobrze wyszkolonych trenerów i myślę, że w tej chwili jest to najtrudniejsze. Jest to jedyna droga, byśmy mogli z tej masowości szkolenia dzieci, wyłonić tych najzdolniejszych do szkolenia centralnego i trzeba myśleć jak to uzyskać. Jedną z dróg jest właśnie to, co robi Trener (JG), ale jest to prywatna działalność, a przydałoby się, żeby takie systemy utworzone były na poziomie Polskiego Związku, a może Wojewódzkich Związków Tenisa Stołowego.

JG: Chciałbym Cię jeszcze poprosić o refleksję dotyczącą strony techniczno-taktycznej gry, wynikającej z Twoich ostatnich  mistrzostw świata i imprez, w których Ty jako trener kadry jesteś zaangażowany. Co wg Ciebie z tego wynika dla szkolenia dla dzieci?

TK: Jeśli chodzi o technikę początkową, to myślę, że niewiele w Polsce osób potrafi nauczać pracy nóg, połączenia pracy ręką z odpowiednim ustawieniem nóg do tej pozycji i do kolejnych uderzeń. Ograniczamy się do szkolenia ludzi w ataku, bloku, obrony przy stole i daleko od stołu, i kontrataku, a tak naprawdę sporo rzeczy należałoby zrobić. Myślę, że omijamy trening zindywidualizowany i to jest problem, potrzeba nauczania takich elementów jak serwis, odbiór, przebicie, flip, które są bardzo istotne, tutaj początek tego wszystkiego jest bardzo ważny.

Zauważam, że wielu naszych zawodników gra nie?le atak na blok o niezmiennej rotacji, wielu zawodników ma też problem z łączeniem technik od tych krótszych do większych i największych, wielu ludzi nie rozumie np. dawania siły i wykorzystywania siły w uderzeniach.

JG: Czego wg Ciebie brakuje naszym aktualnym reprezentantom do czołówki świata? To jest dla nas też ważne zagadnienie, bo niektóre rzeczy trzeba robić z dziećmi od początku.

TK: Dla reprezentacji seniorskiej potrzeba kilku rzeczy, które muszą zostać zmienione: przede wszystkim potrzeba dużego sztabu szkoleniowego, pracującego z reprezentacją, większej ilości dni treningowych, które to kadra przepracowuje razem, potrzeba sparingpartnerów i kontaktów z reprezentacjami czy ośrodkami innych krajów po to, aby trenować dostosowanie do innych stylów. Większość naszych reprezentantów ma problem z grą na inne style. Jeśli już te warunki byłyby spełnione, to wtedy potrzeba rozwijania poszczególnych indywidualnych technik u każdego zawodnika, zrozumienia własnych silnych i słabych stron oraz  doskonalenia poszczególnych kombinacji.Nie może być tak, że nasi zawodnicy będąc w dużej grupie trenują „mniej więcej”, muszą być sami świadomi tego, co należy udoskonalić w swojej grze, dla jednego przykładowo będzie to kontratak forhendem z topspina z wolną rotacją, ale dla innego zawodnika o nawet wysokim bardzo poziomie, może to być element doskonalenia przebicia (dla wielu może się to wydawać śmieszne, ale w opinii mojej może to bardzo poprawić jego grę, jego poziom sportowy).

JG: Wcześniej na treningu rozmawialiśmy o polskiej reprezentacji młodzieżowej i zwróciłeś uwagę na niską kulturę. Proszę rozwiń ten temat…

TK: Mamy problem z kulturą naszych zawodników, którzy w ferworze walki nie potrafią kontrolować emocji, i to zdarza się bardzo często. Dobrze sobie radzą w meczu, pod warunkiem, że ten mecz ma dobry początek, natomiast jeśli początek jest na korzyść rywala, to czasami naocznie mowa ich ciała pokazuje takie wewnętrzne poddanie się i zaakceptowanie takiego stanu rzeczy: „prawdopodobnie tego pojedynku dzisiaj nie wygram, więc nie będę się przemęczał, spróbuję jutro”.

Trudno mi znale?ć szybkie rozwiązanie, żeby spowodować wyra?ną zmianę tego. Myślę, że jednym z takich sposobów jest zmiana systemu szkolenia, żeby nasi reprezentanci mieli świadomość, że uczestniczą w czymś na wysokim poziomie, że efekty tego systemu szkolenia, który my im oferujemy ze sztabem szkoleniowym, mogą być wyłącznie dobre. Mam czasem wrażenie, że oni inaczej zachowują się w Polsce, widać ich pewność siebie, a kiedy już jesteśmy na zawodach zagranicznych, widzę tych samych ludzi, widzę ich twarze, i mowę ciała i ona mi podpowiada, że oni nie do końca już wierzą we własne umiejętności w konfrontacji z niektórymi zawodnikami z innych krajów. Oni mają świadomość, że to co możemy im na dzisiaj zaoferować, to niewiele. Widzą że reprezentanci z tamtych krajów mają zdecydowanie lepsze warunki i są w związku z tym zobligowani do osiągania lepszych wyników. Widzą ich sztaby szkoleniowe, całe zaplecze i to może też ma wpływ.

JG: Podsumowując nasze dzisiejsze spotkanie, to co widziałeś i w czym uczestniczyłeś, proszę podaj trzy pomysły które Ci przychodzą do głowy jak możemy udoskonalić nasz system?

TK: …żeby była etapowość szkolenia, widzę taką drogę, która zaczyna się od szkolenia w klubie z dobrze przygotowanymi trenerami, którzy robią to szkolenie początkowe. Kolejnym etapem dla młodzików byłyby ośrodki wojewódzkie, po to by raz na jakiś czas te dzieci spotykały się i pod okiem trenera kadry wojewódzkiej trenowały. Dobrze by było, żeby ten trener zajmował się tylko szkoleniem kadr wojewódzkich, żeby prowadzić dla nich zajęcia przez kilka dni w miesiącu, a w pozostałym czasie monitorować treningi w ich klubach.  Przez to uzyskalibyśmy wyra?ny postęp.

Kolejny etap to jest szkolenie w centralnym ośrodku szkolenia, ważne by zabezpieczyć warunki dla naszych reprezentantów tam przebywających i odpowiedni sztab szkoleniowy. Myślę o następnym kroku: o stworzeniu szkolenia centralnego dla młodej kadry seniorów, żebyśmy nie zostawiali tych ludzi, którzy kończą pobyt w ośrodku w wieku 19 lat, tak naprawdę tylko dla klubów, które na dzień dzisiejszy nie prowadzą szkolenia. Kluby płacą za granie w lidze i nie oferują wiele więcej. Bardzo istotne by tych zawodników poprowadzić przez kolejne 4-5 lat, bo mam wrażenie , że w tym okresie tracimy wielu z nich.

Nie mają zabezpieczonego treningu, są poddani wielu różnym czynnikom zewnętrznym, które decydują, że nie są zaangażowani w proces szkoleniowy na 100 %. Dopiero w wieku 23-24 lat trafiają do zawodowych klubów. Miejmy  nadzieję, że w przyszłości zagraniczne kluby będą walczyły o naszych reprezentantów, bo nasze kluby będą coraz silniejsze, bo nasza liga staje się coraz bardziej atrakcyjniejsza, na razie mamy wielu dobrych zawodników. Miejmy nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli całe kluby gdzie są zawodnicy, trenerzy, menagerowie, obiekty, w których nasi zawodnicy się szkolą. Poprzez takie etapy widziałbym doskonalenie szkolenia w Polsce.

W trakcie spotkania Tomasza Krzeszewskiego z trenerami i uczestnikami obozu odwiedziała nas Pani Redaktor z Kuriera Sierpeckiego, która napisała bardzo dobry artykuł na temat FUNdamentów.

JG: Tomek, dziękuję Ci za rozmowę. Cieszyłbym się gdybyśmy rozwinęli naszą współpracę…

TK: …żebyśmy się widywali częściej… Ja widziałbym też współpracę w temacie Kadry Narodowej, to co robiliśmy wcześniej.

JG: Założeniem FUNdamentów, jest doprowadzenie do tego aby było coraz więcej takich trenerów „pierwszego kontaktu”, żeby takich szkółek było przynajmniej tysiąc i żeby były one solidnie rozwijane, na światowym poziomie. Potem będzie kolejny krok – FUNdamenty 2, budowanie takich właśnie centrów powiatowo-wojewódzkich rozsianych po całej Polsce. Jeżeli to dalej rozwiniemy, jeśli tylko cierpliwie zaczekamy kilka lat, to powstanie dalej pytanie o Kadry Narodowe, jak je rozwijać na wyższych poziomach ewolucji kulturalno-organizacyjnej.

Zdjęcia: Lucyna Dąbrowska