Stanisław Ocłoń zmarł po 4 tygodniach walki z koronawirusem. Był bardzo ważną osobą dla Integralnego Tenisa Stołowego.

Dwa dni temu Agnieszka Piotrowska przekazała mi wiadomość, że Staszek Ocłoń nie żyje. Był bardzo ważną osobą dla Integralnego Tenisa Stołowego. Staszek był z nami przez wiele lat. Byliśmy razem na wielu szkoleniach i warsztatach np. w Krakowie, Skawinie, Brzegu Dolnym. Staszek spędził z nami wiele godzin na telekonferencjach, rozmawiając o różnych zagadnieniach tenisa stołowego. Jego wypowiedzi wnosiły ogromną wiedzę nie tylko o tenisie stołowym, ale znacznie szerszą, integralną, z perspektywy inżyniera, pasjonata sportu i działacza społecznego, sędziego i osoby od wielu lat medytującej. Dla mnie był zawsze dobrym duchem, gotowym do pomocy, otwartym na nowe, na innych, ciekawym świata, aktywnym, pełnym pasji. Smutno mi, że odszedł, ale też cieszę się, że go spotkałem na swojej drodze. 

                                                                                                                                                                     Jerzy Grycan

Bardzo poruszyła mnie wiadomość o śmierci Staszka…. Ja postrzegałam Staszka jako bardzo aktywnego człowieka, który zawsze był gotowy do  działania, rozmowy, do zrobienia czegoś wartościowego. Zawsze się zastanawiałam jak On potrafił połączyć swoje wszystkie aktywności. Był dla mnie wzorem opanowania i dystansu do spraw, które nie miały oczywistych rozwiązań. Jego otwartość na ludzi i świat wnosiła wiele pozytywnej energii gdziekolwiek się pojawiał… Jakie kruche to życie…

                                                                                                                                                            Magda Górowska-Kmieć

Jest mi niezwykle przykro. To strasznie smutna wiadomość… Chociaż minęło kilka lat od mojego ostatniego treningu z nim, bardzo dokładnie go pamiętam. Był świetnym fachowcem i doskonale potrafił przekazać wiedzę. Oprócz tego bezbłędnie spełniał się w roli sędziego. Zapamiętałam go jako osobę niezwykle pogodną i sumienną.  Cieszę się, że miałam zaszczyt go poznać i trenować pod jego okiem. 

                                                                                                                                                                      Joanna Piątek

Zarząd Polskiego Związku Tenisa Stołowego żegna międzynarodowego sędziego tenisa stołowego, naszego kolegę, Stanisława Ocłonia, zmarłego wczoraj w szpitalu w Krakowie:

„Stanisław Ocłoń od wielu lat angażował się w rozwój tenisa stołowego w Polsce. Był międzynarodowym sędzią tenisa stołowego, zawsze prezentującym niezwykły profesjonalizm i klasę. Społecznie uczył dzieci tenisa stołowego, przekazując młodzieży miłość do sportu. Zapamiętany zostanie jako człowiek oddany swoim pasjom, dzielący się z innymi tym, co kochał.  Rodzinie i przyjaciołom zmarłego składamy najszczersze wyrazy współczucia”.

                                                                                                      https://www.pzts.pl/aktualnosci/zegnamy-stanislawa-oclonia/

Ze Stasiem spotkałem się w AS Progres. Razem współpracowaliśmy. Na początku Stanisław zaczynał jako zawodnik uczył się sumiennie wszystkich technik i postanowił rozwijać się jako instruktor. Uczestniczył w programie FUNdamenty, pracował jako wolontariusz w klubie. Pamiętam liczne warsztaty tenisa stołowego na Bronowiance, na których Stanisław przekazywał swoją wiedzę najmłodszym adeptom tenisa stołowego. Później postanowił zostać sędzią. Był profesjonalny w tym co robił, pamiętam że na jednym z egzaminów sędziowskim osiągnął jeden z najlepszych wyników w Polsce. Kochał sport: w młodości był piłkarzem, ćwiczył kulturystykę, biegał maratony, jeździł na rowerze, był instruktorem nordic walking. Ale z tenisem stołowym związał się szczególnie jako trener, zawodnik i sędzia. Był człowiekiem otwartym, pracowitym i skromnym. Pamiętam jak na początku naszej znajomości wręczyłem mu prezent książkę “Potęga podświadomości”. Odparł z dużym uśmiechem “Cudowny prezent świetna książka. To jest pierwsza książka jaką przeczytałem w języku niemieckim”. Stasiu Dziękuję że mogłem Ciebie poznać
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               Rafał Utylski
 
Bardzo piękne wspomnienie. Uważam jednak, że żadne słowa nie są w stanie oddać tego jakim CZŁOWIEKIEM był Pan Stasiu. Zawsze uśmiechnięty, pomocny i zarażający pozytywną energią oraz świetny motywator. Pan Stasiu był i nadal będzie WZOREM i AUTORYTETEM dla wielu osób które miały przyjemność go poznać i z nim współpracować. Ogromna strata 😢💔
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                Adrian Piegza
 

Nie do wiary! Jeszcze długo szukałem, czy to nie jest pomyłka, czy to nie ktoś inny przypadkowo o takim samym nazwisku…
Cóż, wszystko, co mógłbym powiedzieć o Staszku, w zasadzie zostało już powiedziane – i to nie dlatego, że o zmarłym się nie mówi źle. Po prostu rzadko się spotyka takich ludzi. Zawsze byłem pełen podziwu dla Niego. Staszek był, bardzo otwarty, życzliwy, wesoły, uczynny (nie było dla Niego problemu poczekać, podjechać, podwieźć potrzebującego). Jak coś postanowił to nie było przeszkód, których nie mógł pokonać – potrafił jeździć sam na drugi koniec Polski, gdzie właśnie odbywało się szkolenie, na którym chciał być; potrafił zrobić uprawnienia sędziowskie w ekspresowym tempie z wybitnym wynikiem, czy jeździć wiele kilometrów na treningi swojej grupy dzieci i młodzieży, z którymi dzielił się swoją wiedzą i entuzjazmem. Był ciekaw świata, interesował się wieloma różnymi zagadnieniami. Nie miałem przyjemności spotykać Go często, a jednak wbił się w moją pamięć jak rzadko kto. Rozmawiałem z pielęgniarką ze szpitala im. S. Żeromskiego w Krakowie, która miała kontakt ze Staszkiem. Była pod wrażeniem jego odpowiedzialnego zachowania (jakby nie było, na samym początku epidemii).
Dla mnie nadal jest nieprawdopodobne, że tej przeszkody nie  pokonał…           

                                                                                                                                                                Bogdan Kukla                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               

Staszku, poznaliśmy się na obozie u Zbyszka Stefańskiego w Brzegu Dolnym. To co mnie wówczas u Ciebie urzekło, to wieczny ciepły uśmiech na Twej twarzy i takie przyjemne dobro od Ciebie płynące. Wspólnie trenowaliśmy. Byłeś wciąż głodny wiedzy, ciągle się dopytywałeś, analizowałeś i przekładałeś na swój styl grania. Praca z Tobą była samą przyjemnością. Potem spotykaliśmy się jeszcze kilka razy, m.in. na szkoleniu u Jurka Grycana w Brzegu Dolnym, na moim szkoleniu dla nauczycieli w Krakowie czy na meczach 1 ligi kobiet, gdzie wyśmienicie sprawdzałeś się w roli sędziego tenisa stołowego. Zawsze mnie fascynował Twój poukładany styl życia, twoje codzienne rytuały i jakże fenomenalnie zdrowy tryb życia (codzienne bieganie o 4-5 rano, wprowadzenie w swój styl życia elementów jogi czy relaksacji jak również odpowiednie zdrowe żywienie). Niestety to było za mało. Byłeś wielki w swych dążeniach a przegrałeś swoją życiową walkę z mikrobem… W mojej pamięci na zawsze pozostaniesz tym uśmiechniętym Staszkiem, który mnie w Brzegu Dolnym zestrofował: “proszę do mnie nie mówić Panie Stanisławie – po prostu Staszku….” Spoczywaj w pokoju – Staszku

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             Marek Chrabąszcz

Staszka poznaliśmy podczas warsztatów FUNdamenty 3 w Brzegu Dolnym. Był bardzo pozytywną osobą, pełen spokoju i jednocześnie pełen energii. Pamiętamy jak mówił, że budzi się wcześnie rano i idzie pobiegać. Bardzo interesował się różnymi rodzajami medytacji oraz oczywiście tenisem stołowym, przez co mogliśmy się spotkać, z czego bardzo się cieszymy. Do zobaczenia na tamtym świecie Staszku!
                                                                                                                                                       Asia i Hubert Spychała