W ramach Narodowego Programu Rozwoju Tenisa Stołowego odbyły się trzy szkolenia 11- 19 sierpnia w Ośrodku PZTS w Gdańsku. W drugim trzydniowym warsztacie udział wzięło 30 trenerów uczestników Programu Pingpongowe marzenia z PSE. To były pierwsze spotkania w realu, poprzedzone wielomiesięcznymi szkoleniami on-line.

Jerzy Grycan: Podsumowanie. Jak popatrzymy na GRIP, to narzędzie jest bardzo proste, dotyczy prostych pytań: jakie miałeś oczekiwania, co warto kontynuować, co jest do poprawienia i również co mogę wziąć do swojego warsztatu, do swojej dalszej pracy. Pełnimy różne funkcje: mamy tu dyrektora sportowego, mamy głównego trenera kadry narodowej, pracownika naukowego, mamy trenera klubowego i trenera klubu Mistrzów Polski, mamy większość trenerów prowadzących szkolenie wstępne. Każdy trochę w innych warunkach pracuje. Pytanie: co sobie przede wszystkim bierzesz z tego szkolenia, refleksje ogólne i wnioski.

Marcin Marczak (Koszalin): Ja notowałem na bieżąco. Moim głównym celem było podniesienie wiedzy z zakresu technik FUNdamenty 1, jak ulepszyć oraz zwiększyć efektywność przede wszystkim oraz jak zwiększyć szybkość uczenia się technik przez podopiecznych, żeby jak najszybciej można było podnieść zakres jakościowy treningu. Czerpać z wiedzy doświadczonych koordynatorów, których zobaczyłem na szkoleniu, a nie wiedziałem, że będą. Troszeczkę się to szkolenie różni od naszego pierwszego spotkania, które było akurat w Koszalinie. Co poszło dobrze? Udało mi się zrealizować wszystkie cele zdecydowanie w 100% . Co jest do poprawienia, jeżeli chodzi o mój warsztat trenerski, o prowadzenie zajęć? Przeprowadzić trening wg zasad i standardów, które zostały określone, bo to jest klucz do tego, żeby te wszystkie cele, które sobie ustaliłem, zrealizować. Moje refleksje? Brać pod uwagę przy konspekcie treningu statystyki, które nam tutaj pokazałeś odnośnie najbardziej punktujących technik oraz brać pod uwagę styl gry jaki jest akurat do zastosowania.

Co do szkolenia, moje refleksje są takie, że zdecydowanie została podniesiona jakość FUNdamentów 1. Mam akurat porównanie, dlatego tutaj podziękowania dla ciebie, że jeszcze cały czas program ewoluuje w tę stronę, w którą powinien. Myślałem, że już lepiej nie da się zrobić, ale tak jak rozmawialiśmy przez te 3 dni, można wszystko ulepszyć. Grupa koordynatorów to bardzo duży plus. Przede wszystkim uczymy się technik od najlepszych, od Mistrzów, a tutaj na szkoleniu mamy akurat najlepszych koordynatorów (osoby wspomagające szkolenie), od których się dużo dowiedziałem i również dziękuję wam wszystkim za cenne uwagi. Jeśli chodzi o wnioski, to może na przyszłość uda nam się spotkać, podyskutować i troszeczkę więcej praktyki. Założenia są słuszne jeśli chodzi o mały świat, przede wszystkim bardzo dużo o tym mówimy, ale myślę, że trenerzy mają na bardzo niskim poziomie kompetencje, jeśli chodzi o styl obronny, styl piórkowy, kombi-atak, serwis -odbiór, to jest pomijane, ale bardzo ważne. (głos z sali: to jest zawarte w FUNdamentach 2). Bardzo by było fajnie, gdybyśmy się spotkali w takim gronie jak tutaj i żeby pojawiły się osoby, które nie za mocno są związane z tenisem stołowym albo dzieci, żeby sobie móc porównać, jak wygląda faktycznie na żywo z dzieckiem ta praca. Jak robię GRIP na zajęciach, to dzieci są takie zamknięte, że trudno cokolwiek wydobyć, w porównaniu z tym GRIP-em, który robiliśmy tutaj, gdzie można było się bardzo dużo dowiedzieć, a z dziećmi niestety jest trochę inaczej. Dziękuję też wszystkim uczestnikom, że w tak fajnym gronie się spotkaliśmy i życzę wytrwałości, bo to jest bardzo fajna przygoda.

Tomasz Krzeszewski (trener Kadry Mężczyzn PZTS): Pierwszy cel naszego spotkania to usystematyzowanie wiedzy o szkoleniu wstępnym, nigdy od początku nie pracowałem z dzieci, może tak się kiedyś zdarzy, więc warto być przygotowanym. Ten cel został zrealizowany, uświadomiłem sobie i też doświadczyłem, że moja wiedza jest na odpowiednim poziomie, żeby zacząć pracę z dziećmi. Drugi cel to wspomóc szkolenie i rozwój szkolenia trenerów w Polsce. Myślę, że takie spotkania są bardzo dobre i cieszę się, że brałem udział w nim. Mam też wrażenie, że mogłem pomóc, że moje uczestnictwo w tym szkoleniu dało coś, mam nadzieję, tym którzy brali udział. Co można by było poprawić? Poziom tych szkoleń rośnie, uczestnictwo koordynatorów jest bardzo potrzebne, bo myślę, że Trenerowi tak na prawdę trudno pracować z całą grupą, jeśli ona jest bardzo duża. Co mogliśmy zrobić lepiej? Głównie ograniczenie czasowe, poświęcenie większej ilości czasu pozwoliłoby nam na dokładniejsze szczegółowe poznanie tych technik. Żeby lekcja przykładowa mogła trwać trochę dłużej, myślę, że warto byłoby to zrobić, ale jesteśmy wszyscy świadomi ograniczeń- ja też przyjechałem ze zgrupowania i jadę na kolejne.

Jakie wnioski? Patrząc na trenerów, którzy biorą udział w tych zajęciach (ja również brałem udział już 2 lub 3 razy), to myślę, że jest postęp. Osoby, które biorą udział w szkoleniu są bardziej świadome i techniki, i też tego, po co przyjeżdżają na takie szkolenia. Są bardziej świadome tego, że to nie jest tabletka, która uzdrawia, że wyjeżdżamy stąd z pełną wiedzą, tylko, że jest to proces uczenia się dla wszystkich. Podoba mi się to, że te osoby są coraz bardziej zaangażowane, w związku z tym nam, jako koordynatorom, jest dużo łatwiej z takimi osobami pracować. Byłem też na takich szkoleniach, gdzie ludzie tak naprawdę przyjeżdżają, bo mają dostać papier, i gdyby tak było, to może pierwszego dnia bym się spakował i pojechał do domu, a mówię szczerze, że z dużą przyjemnością z wami pracowałem.

Patryk Jendrzejewski (Bydgoszcz, trener Kadry Juniorów): Oczekiwania były takie, aby podnieść swoje umiejętności, które będą mi potrzebne do pracy z najmłodszymi. Nie ukrywam, że nigdy nie miałem styczności, zdaje sobie sprawę, że jest to ciężki długi proces. Uświadomiłem sobie, że chciałbym spróbować, chciałbym iść w tym kierunku, dlatego tutaj przyjechałem, żeby się dowiedzieć nowych rzeczy i doskonalić od takich trenerów, których tutaj mamy. Chciałem podziękować trenerowi Tomkowi Redzimskiemu, Tomaszowi Krzeszewskiemu, panu Ziemowitowi Bańkoszowi, trenerowi Stefanowi Dryszelowi i przede wszystkim trenerowi Jerzemu Grycanowi, bez którego tego wszystkiego oczywiście by nie było, który przekazuje nam swoją wiedzę. Mam nadzieję a nawet jestem pewny, że to mi pomoże. Co poszło dobrze? To, że z czasem się otworzyłem, bo nie ukrywam, że nie pracuję z dziećmi, a praca z chłopakami z kadry, gdzie już są wyszkoleni (zasługa ich trenerów i rodziców), ja tylko staram się pomóc im jak mogę, ale to jest też zupełnie coś innego, niż praca z dziećmi. Co jest do poprawy w moim przypadku, to żeby nie skrywać się, tylko się otworzyć i szkolić, bo bez tego nic się takiego nie uda. Mam też ambicje, chciałbym wyszkolić jakiegoś swojego wychowanka. 20 lat jestem szkolony przez różnych trenerów, którym już dziękowałem, również trener Szafranek i Michał Dziubański. To co wiem, staram się przekazywać moim zawodnikom. Refleksja też moja taka, żeby się nie bać mówić, żeby się otworzyć i robić swoje. A wnioski są moje takie, że chciałbym się szkolić. Na pewno jak będą dalsze szkolenia to przyjadę z chęcią. Przede wszystkim chciałbym podziękować całej grupie nie znamy się z większością, ale dziękuję wam, zrozumiałem, że zarówno wy, jak i ja możemy się uczyć czegoś nowego. Dziękuję.

Tomasz Redzimski (Grodzisk Mazowiecki): Ja przyjechałem tutaj w kilku celach. Pierwszym celem to było wsparcie Jurka w prowadzeniu tego szkolenia w ramach zadań, które zostały mi przydzielone. Drugi cel, jaki miałem to, żeby odświeżyć sobie całą wiedzę z zakresu FUNdamenty 1, ponieważ bardzo duża część tego programu dotyczy szkolenia na każdym poziomie. To jest wiedza uniwersalna, którą można zastosować zarówno z kadetami, juniorami jak i z seniorami. Co dobrze poszło w trakcie szkolenia? Zaangażowałem się po prostu i na tyle ile byłem w stanie wesprzeć, to starałem się to zrobić na 100% możliwości. Myślę, że całe szkolenie było świetnie zorganizowane i dobrze przebiegało. To była praca, myśmy pracowali, i moi przedmówcy to podkreślili, a ja się z tym zgadzam i podpisuję. W takiej atmosferze pracy lubię uczestniczyć i brać udział w takich przedsięwzięciach. Jak wrócę do klubu to zorganizuję spotkanie z trenerami, którzy pracują na poziomie FUNdamentów 1 i porozmawiamy o tym, czy na pewno stosujemy w tym zakresie te wszystkie standardy, o których tutaj rozmawialiśmy i ćwiczyliśmy. To jest taki bardzo ważny wniosek. Trzeba to zweryfikować, co my robimy, jak robimy i czy to się mieści w standardach z FUNdamentów 1 2021.

Z przyjemnością widzę i obserwuję jak cały program się rozwija, jest coraz bogatszy i ma ten background naukowy, związany z wieloletnią analizą, co się dzieje na poziomie światowym w tenisie stołowym na przestrzeni wielu lat. To jest niezwykle cenne i istotne, to jest piękny przykład jak teoria jest ściśle związana z praktyką, a praktyka z teorią. To, czego nie mogłem znieść przez wiele lat i z trudem przychodziło mi takie dzielenie trenerów “a ja jestem praktykiem” i “to jest teoria”, było to strasznym przejawem ignorancji wg mnie. A dzisiaj podczas ostatnich tych szkoleń widzimy jak teoria w piękny sposób łączy się z praktyką i odwrotnie, praktyka też wpływa na teorię. Jacek to zawsze jako socjolog powtarzał, czego się uczył na studiach, że nie ma nic bardziej użytecznego, cennego i praktycznego niż dobra teoria. Nasze szkolenie jest świetnym przykładem tego stwierdzenia. Sądzę że, gdyby nam się udało wprowadzić te standardy na co dzień w treningu, to znacząco podniesiemy jakość szkolenia na wstępnym etapie.

Mój udział traktuję jako coś, co robię we własnym interesie. Jeśli pracuję w klubie, który jest też ośrodkiem szkolenia, bo uczestniczymy w programie PROTS i również na poziomie FUNdamenty 1, to chcę wesprzeć te szkolenia. Jeśli trenerzy wyjadą z tego szkolenia i dokładnie będą wiedzieć co robić od poniedziałku, i wprowadzą te standardy w największym stopniu w jakim są w stanie, to za dwa-trzy lata będziemy mieli duży postęp na poziomie FUNdamenty 1, co się przełoży na wyższy poziom młodzików, kadetów, a z tego będę się wyłaniać się kandydaci do środka PROTS, który też reprezentuję. Więc to jest w moim interesie, żeby wesprzeć to szkolenie i ten program. Ja też cieszę się, że uczestniczę w tym programie od lat. Byliśmy pierwszym klubem, który się zgłosił do Jurka z taką inicjatywą, z taką prośbą, żeby zorganizować szkolenie w Grodzisku i już są pewne takie namacalne dowody, że jeśli ten program zrobimy w miarę dobrze, to możemy cieszyć się naprawdę znaczącymi efektami. Robimy to w klubie, wydaje mi się, że przyzwoicie, jeszcze trochę nam brakuje do “dobrze”, a dużo nam brakuje do “bardzo dobrze”. Jest przed nami poważne zadanie jako klub i jako ośrodek, chciałbym, żebyśmy weszli z tego poziomu “przyzwoicie” na “dobrze”, a potem jeszcze wyżej.

Bardzo dziękuję za wspólną pracę, przede wszystkim Jurek tobie za zorganizowanie szkolenia i przeprowadzenie, kolegom, z którymi pracowaliśmy razem: Stefanowi, Witkowi i Tomkowi. To było świetne doświadczenie, że mogliśmy ze sobą pracować, każdy dodał coś ze swojej perspektywy i te wszystkie lekcje z tego względu były bogatsze. Zaangażowanie z waszej strony, trenerów, którzy przyjechali się tutaj uczyć i taka energia, i taka wysoka motywacja do nauki mnie też daje energię i poczucie sensu, że to warto robić, i ta praca dla mnie z wami była przyjemnością. Bardzo dziękuję.

dr Ziemowit Bańkosz (pracownik naukowy AWF Wrocław i trener): Poczytywałem sobie i poczytuję dalej za zaszczyt, że mogłem pracować z grupą tak zacnych współpracowników i pełnić rolę, którą pełniłem oraz z bardzo fajną grupą trenerów i oczywiście z coachem, którym jest Jurek. Bardzo dziękuję za to zaproszenie, za współpracę. W swojej pracy zawodowej mam dwa zakresy: jestem trenerem i pracuję na uczelni. Będąc trenerem staram się w praktyczny sposób wykorzystywać wiedzę, którą zdobywam dzięki takim kursom i dzięki swojej pracy trenerskiej. Pełnię też rolę nauczyciela trenerów i też chcę z tego typu szkoleń dla siebie coś wyciągnąć, z takim też zamiarem tutaj przyjechałem. Obydwa te zakresy zostały znacznie wzbogacone i jeśli chodzi o technikę, technikę pracy trenera i wiedzę na temat pracy trenerskiej. To dzięki temu co tutaj usłyszałem i z rozmów wynikało, a także dzięki pytaniom, które państwo zadajecie, w głowie się to wszystko ładnie układa, wiedza się wzbogaca. Jeśli chodzi o pracę z przyszłymi trenerami to Jurek jest cały czas niedoścignionym wzorem dla mnie, nieraz mówiłem Jurkowi, że korzystam z jego wiedzy i sposobów prowadzania zajęć. Uważam, że znacznie skorzystałem i przechodząc do konkretów, jeśli chodzi o pracę trenerską, z takim wzmocnieniem w swoim umyśle stąd wyjeżdżam. Bardzo ważne w treningu jest stosowanie zasady GRIP, możemy zawodnika bardziej zmotywować, wciągnąć w trening, spowodować, że będzie bardziej świadomie brał udział w treningu. Temu służą te podsumowania i tym możemy uzyskać przewagę nad resztą świata, jeśli będziemy wprowadzać te procedury.

Druga rzecz istotna, że trzeba systemowo działać, systemowo swoją pracę wykonywać, nie wolno zaniedbać żadnego poziomu, etapu szkolenia, bo to później przeszkadza i ogranicza, więc nie można machnąć ręką na jakiś tam element, tylko mając szeroką wiedzę i te wszystkie mapki przed oczyma, krok po kroku pracować. Bardzo duże wrażenie na mnie zrobiło (Tomek też o tym mówił), że te mapki, które ja znam sprzed dwóch lat (moja żona brała udział w FUNdamentach online i dostawała je od Jurka) teraz też są wzbogacone o te liczby. Ta analiza, którą Jurek robi, została od razu wprowadzona w ten system edukacji, my wiemy, mamy dowód, mamy pogląd na statystykę, która oddaje, co w tenisie stołowym jest ważne, to naprawdę szacunek pełen. Jeśli chodzi o moją rolą, to co nie do końca mi pasowało to to, że byłem zaskakiwany kilka razy treścią (może coś organizacyjnie, a może czegoś nie przypilnowałem) i każdy mikrotrening to była sytuacja dla mnie dużego wyzwania, że mam tu koordynować realnie, a nie do końca wiem, co tu za chwilkę będzie. Ale bardzo dziękuję za wszystko (głos z sali: “ale nie było tego widać”).

Sabina Durak  (Mikołów): Jakie były moje oczekiwania? Przyjechałam tutaj po to, żeby oczywiście doskonalić swój warsztat. Lubię jeździć na różne szkolenia, byłam m.in. u pana Witka i u pana Chrabąszcza. Jest tego bardzo mało u nas w Polsce, więc jeśli są jakieś szkolenia to w nich staram się uczestniczyć, ponieważ chcę się rozwijać i chcę kontynuować swoją pracę z dziećmi. Biorąc pod uwagę to jak sama byłam szkolona, wiem, że to nie było dobre technicznie i na swoim przykładzie chcę wyciągać wnioski i lepiej uczyć, niż mnie uczono. Co poszło dobrze? Na początku z mojej strony może było trochę sztywno, taka strefa paniki trochę. Prowadzenie pierwszych zajęć, pomimo tego, że mam jakieś doświadczenie w pracy z dziećmi, to jednak był trochę stres, że są tutaj takie osoby, które znają się bardziej niż ja i że mogę popełnić jakąś gafę. Wiadomo jednak, że ludzie uczą się na błędach i z godziny na godzinę od 1 mikorotreningu do drugiego czułam się bardziej pewnie. Prowadząc pierwszy trening było troszkę nerwowo a przy drugim już wiedziałam, że to było dobre prowadzenie, choć może jeszcze nie idealne. Ważne jest, żeby wyciągać też z tego wnioski. Fajne było też to, że ludzie potrafili docenić to co dobre, a także powiedzieć co było złe. Najbardziej się zapamiętuje, samemu prowadząc zajęcia.

Mam takie założenie, że pierwsze co zrobię jak wrócę, to będę chciała zrobić spotkanie za wszystkimi trenerami jako koordynator u mnie w klubie i przedstawić im jak to wygląda, bo w klubie nie było to stosowane. Zaczynając zajęcia online to była nowość, a to szkolenie przerosło moje oczekiwania, bo nie zdawałam sobie sprawy, że można w taki sposób prowadzić trening. Przypuszczam, że jest bardzo wiele klubów, które o tym też nie wiedzą. Jeśli takie szkolenia będą prowadzone, to coraz większa ilość będzie trenerów świadoma i będzie stosować tę wiedzę, to tenis stołowy w Polsce będzie na coraz wyższym poziomie. W przyszłości dobrze byłoby, żebyśmy mogli spróbować poprowadzić zajęcia z grupką dzieci, bo wszyscy jesteśmy na poziomie zaawansowanym, a zrobić to z dzieckiem jest o wiele trudniejsze. Wnioski końcowe: szkolenie jak najbardziej na plus. Bardzo dużo rzeczy się tutaj dowiedziałam dotyczących techniki, a współpraca z taką kadrą to czysta przyjemność. Będę starała się wszystko wprowadzać mnie w klubie i mam nadzieję, że tych szkoleń będzie więcej i będzie można na bieżąco sobie to wszystko odświeżać. Dziękuję.

Rafał Gendera (Milicz): Ja zacznę przede wszystkim od podziękowań. Dla mnie ogromnym wyróżnieniem było to, że otrzymałem propozycję od władz polskiego związku, że mogę przystąpić do programu FUNdamenty. Drugim krokiem jest to, że mogłem pojawić się tutaj na szkoleniu, a trzecią ważną rzeczą jest to, że wiedziałem, że spotkam się z Jurkiem Grycanem, który jest naprawdę autorytetem jeśli chodzi o tenis stołowy. Dodatkowo spotkałem się z innymi trenerami, zawodnikami sprzed lat, którzy nie ukrywam wiedzę mają ogromną, i stojąc tam przy stole, mimo że jestem osobą strasznie gadatliwą, miałem duży stres, prowadząc zajęcia unikałem bycia trenerem, a wolałem być zawodnikiem. Jeśli chodzi o cykl szkoleń, jest to dla mnie coś fajnego, bo byliśmy uczeni całkowicie inaczej. To co tu zostało zaprezentowane, nie powiem, że wywraca mój warsztat trenerski, ale pokazuje jak to naprawdę powinno wyglądać. Trener Bartosz też zwrócił uwagę, że jeżeli szkolimy wg tych zasad, które są tu wypunktowane, to dzieci są bardziej zaangażowane i uczestniczą nie tylko grając, ale też muszą się wypowiadać, co osiągnęły, co my zrobiliśmy, co by chciały poprawić. Jeżeli chodzi o samo szkolenie, to ja się bardzo cieszę, a że nie było (tak jak na wielu szkoleniach) pustych rozmów. To szkolenie, te wszystkie filmy, wszystkie statystyki pokazywały, że to jest oparte na wieloletnich badaniach, analizach, i że to ma tak naprawdę sens i warto to kontynuować, żeby nasze dzieci w przeszłości osiągały coraz to lepsze wyniki. a PZTS żeby się cieszył z kolejnych medalistów Europy, świata, może nawet Igrzysk Olimpijskich. Marcin i Sabina podkreślili, co byłoby też moim marzeniem, może udałoby się to zrobić, że każdy trener przyjeżdża z jednym dzieckiem, lub żeby realizować takie szkolenie w jakimś małym klubie, żeby te dzieci, które rozpoczynają, też mogły dotknąć, poczuć, poznać takiego zawodnika. Dzieci trzeba wynagrodzić, żeby miały możliwość zobaczyć jak ten tenis naprawdę wygląda, żeby spotkać zawodnika, zrobić z nim zdjęcie. My kiedyś chodziliśmy na treningi z większą przyjemnością i z większym zaangażowaniem, a dzisiaj te dzieci muszą być wynagradzane, są tylko sporadyczne osoby, którym zależy i będą trenowały, jak się pojawią pierwsze wyniki to dziecko złapie bakcyla. Jeszcze raz słowa uznania i bardzo wszystkim dziękuję za te 3 dni spotkań w miłej atmosferze.

Szymon Mitręga (Gliwice): Jeżeli chodzi o moje oczekiwania na temat tego szkolenia to były one dwojakie ze względu na zawód, który pełnię. Chciałem uzyskać informacje do materiałów marketingowych i pracy administracyjnej, logistycznej, jakie rzeczy dotyczące szkolenia można dostarczyć w ramach związku, i to w dużym stopniu zostało spełnione. Jakieś szkolenia lub akcje szkoleniowe nawet w ramach Narodowego Dnia Tenisa Stołowego zamiast dawać ludziom tylko taką głupią zabawę, może warto zrobić jakieś szkolenia tematyczne np. zaprosić fizjoterapeutę może dietetyka może jakiegoś specjalistę od taktyki i w ten sposób dać większej grupie ludzi za darmo coś wartościowego. Drugi aspekt, prywatny bardziej, związany z klubem, to było poszukiwanie bardzo prostego i łatwego w nauczeniu się pragmatycznego narzędzia, które pozwoli doskonalić technikę, zwłaszcza w treningu na wiele piłek. Jeśli chodzi o to, co poszło dobrze, to przede wszystkim właśnie te narzędzia uzyskałem, bardzo proste w nauczeniu, szybkie i praktyczne, które można przekazać innym trenerom w klubie. Jeszcze zyskałem tematy, które mogą być treścią tych lekcji (bo to też było bardzo chaotyczne, przypadkowe). Z tych wszystkich wyemitowanych filmików można sobie coś ściągnąć, bo 1 obraz znacznie więcej mówi niż 1000 słów. Inaczej jest mówiąc, to co się zobaczy, lepiej wychodzi.

Kolejna rzecz, co jest do poprawienia? Ja sobie nie zdawałem sprawy wcześniej z tego, jak ważną rzeczą są imitacje i jak zwłaszcza młodzi zawodnicy uczą się od trenera obserwując. To będzie do poprawienia, będę wspomagał się elektroniką, żeby jeszcze lepiej dzieciom to zwizualizować. Jakie są refleksje? Nie wystarczy to robić tylko i wyłącznie na szkoleniach, tu mogliśmy skorzystać z wiedzy wybitnych specjalistów, którzy na pewno się znają, ale to jest tylko 1 strona medalu, a drugą stroną medalu jest sytuacja w klubie. Mamy kilku trenerów i ważne, żeby budować taką pozytywną atmosferę i uczyć się od siebie. Tak jak tutaj uczymy się od siebie wzajemnie, to samo możemy robić na poziomie klubu. Jak robimy sesję organizacyjną w pół godziny, tak możemy się również spotkać i omówić co można poprawić, paręnaście minut, a bardzo duże efekty dla pracy całego klubu. Chciałem podziękować wszystkim zarówno uczestnikom jak i trenerom, bo były to naprawdę owocne i  trudne 3 dni, które będą miały przełożenie na naszą pracę w przyszłym roku i kolejnych latach.

Piotr Bittmann (Gliwice) przyjechałem tutaj z kolegą Szymonem. Razem jesteśmy trenerami małych dzieci (od wieku 4 lat). Chciałem na początku podziękować panu Jurkowi, którego mogę zobaczyć na żywo, za to, że tu jestem, że mam możliwość wzięcia udziału w FUNdamentach 1 i chciałem podziękować osobie, której tutaj nie ma- Jankowi Ciepiałowi. Powiem szczerze, że we trójkę tworzymy taką dużą więź i chcemy postawić klub na jak najwyższym poziomie. Przyjeżdżając tutaj nie wiedziałem, że tu będzie Stefan Dryszel, który też grał w moim macierzystym klubie Wawel Wirek Piotrowski, pan Tomasz Krzeszewski, który przyjeżdżał do nas na ekstraklasę, gdy byłem małym dzieckiem. Wszystkie twarze dobrze znam i cieszę się, że mogę tu wszystkich na żywo zobaczyć. Fajnie, że wszyscy mogą się czegoś więcej nauczyć. Dziękuję panu Witkowi i panu Tomkowi za super lekcje. Możemy jeden drugiego doświadczyć, każdy może być w małym – wielkim słowie mądrzejszy. Chciałem całej grupie tutaj podziękować, bo to naprawdę super sprawa. Od dziecka chciałem grać w tenisa stołowego tak jak Andrzej Grubba, który powiedział: „tenis stołowy jest treścią mojego życia”. Super, że niektóre osoby dały mi tutaj szansę być i za to wszystko dziękuję.

Jacek Redzimski (Poznań): Dziękuję za zaproszenie, za tę okazję uczestniczenia. Postawiłem sobie trzy cele. Pierwszy, żeby poznać strukturę lekcji (jak przeprowadzić prawidłowo trening), drugim celem było poznanie technik (może nawet trochę się nauczyć), a trzecim- pozyskanie wiedzy, jak utrzymać zaangażowanie dzieci podczas treningu, jak sprawić, żeby to były FUNdamenty. Co poszło dobrze? Jestem bardzo zadowolony, udało mi się zapisać sobie scenariusz mikrolekcji (wg wszystkich kroków) czy potem lekcji, który następnie trzeba realizować. Byłem cztery razy trenerem podczas mikrolekcji, jest to świetne narzędzie. Przy pomocy trenerów koordynatorów miałem okazję poznać te techniki, stanowiące treść FUNdamentów. Czy została spełniona bardziej ambitna wariacja tego celu, czy coś się nauczyłem, mam problemy z oceną. Co do celu trzeciego, to mam taką refleksję, że zabrakło mi elementu, który wprost wskazywałby “to tutaj będzie sam fundamentals: radość, energia, zaangażowanie” – tutaj czuję niedosyt, ale w pewnym momencie, kiedy prezentowana była mapka jak wygląda trening, tam pierwszym punktem jest “przygotowanie” i podpunktem są “ludzie”. Mój udział w szkoleniu miał pewien przełom, bo w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że ci “ludzie”, to mogę być również ja. Uważam, że szkolenie jest fantastyczne zarówno kultura pracy, dyscyplina pracy, zaangażowanie wszystkich osób, od trenerów poprzez asystentów kończąc na twojej osobie Jurku, spinającej to wszystko. Jako osoba niezrzeszona i amatorska, i też spoza środowiska, ale z ambicjami, aby odpalić szkółkę, uważam, że warto byłoby tego typu szkolenia zaproponować osobom takim jak ja na większą skalę, osobom, które chciałyby zaangażować się w tworzenie warunków do pracy na profesjonalnym poziomie od początków. Żeby nie było barier w postaci liczb licencji, wyników sportowych, aby w ten sposób poszerzać grono osób zapraszanych do tenisa stołowego, zwiększając szanse na popularyzację naszej dyscypliny. Dziękuję.

Grzegorz Smyk (Warszawa): Przyjechałem tutaj z dużymi oczekiwaniami, chciałam tę wiedzę, którą już posiadam jakoś utwierdzić ugruntować, też oczekiwałem, że się wielu rzeczy nauczę. Jeszcze miałem takie oczekiwanie, że jeśli popełniam jakieś błędy, to nie będę już tych błędów robił po szkoleniu. Podobało mi się to, że tu byli eksperci, trenerzy, osoby znane w środowisku, to dało bardzo dużą jakość. Mogliśmy być podzieleni na mniejsze podgrupy, nie tylko trener prowadzący, ale miał jeszcze wsparcie w innych osobach i  dzięki temu każdy z nas mógł poprowadzić kilka razy mikrotrening. Człowiek się uczy na doświadczeniu i to było bardzo dobre. Ewidentnie takie szkolenia są potrzebne, bez dwóch zdań. Będę zachęcał osoby z mojego klubu, które też uczestniczą w zajęciach online, ale nie mogły tutaj przyjechać. Też mam zamiar zrobić (jak koleżanka Sabina) takie spotkanie i przedstawić najważniejsze rzeczy, wypunktować te których brakuje, a które powinny być. Ważne, żeby wyznaczyć sobie cel zarówno krótkoterminowy jak i na najbliższy sezon, trzeba będzie określić te cele.

Wnioski: kontynuacja szkolenia, wprowadzanie tego w klubie, dzielenie się swoimi doświadczeniami. Każdy patrzy z innej strony i sami od siebie możemy się uczyć i iść do przodu. Zabrakło mi tego, żeby powiedzieć, jakie są najczęstsze błędy trenerskie, bo oczywiście mówimy o prawidłowej technice, ale żeby powiedzieć, jakie są błędy (tak jak Tomek powiedział, że za nisko łokieć, jak robiliśmy imitacje). W teoretycznej części też wypunktować to i zwrócić uwagę, dzieci robią tak i tak, i jakie dzieci mają tendencje, że robią to w ten sposób- to jest jedna rzecz, a druga – to, że też siedzieliśmy tutaj, dzieliliśmy się doświadczeniami z ćwiczeniami, jak w praktyczny sposób poradzimy sobie z danymi rzeczami np. przy narzucaniu piłek rozdawaliśmy dzieciakom cukierki na stole i żeby cukierki trafić. Jeszcze, jakbym tak od pięciu, sześciu osób coś usłyszał, to mógłbym do swojego warsztatu to coś wprowadzić. Bardzo się cieszę, że tutaj byłem, jeszcze bym został po południu na jakąś dodatkową lekcję, ale wszystko się kiedyś kończy, bardzo dziękuję i Jurkowi i wszystkim trenerom ekspertom, którzy byli i do zobaczenia, mam nadzieję, przy stole albo na szkoleniu.

Marcin Stępień (Kielce) Ja powiem trochę krócej niż koledzy, nie jestem dobrym mówcą. Dowiadując się o tym, że mam zostać trenerem za parę dni temu, powiedziałem w zarządzie klubu, że jeżeli będzie jakieś szkolenie, to jestem chętny, bo zaczynam swoją pracę trenerską od zera. Oczekiwania były takie, żeby przyjechać i wynieść cokolwiek z tego szkolenia, zapamiętać, nauczyć się jak postępować od samego początku. Nie spodziewałem się, że będzie taka kadra trenerska. Nauczyłem się maksymalnie co się dało. Dziękuję bardzo, za wskazówki, za wszystko. Zaczynając  pracę w klubie, myślę, że od samego początku, od pierwszych zajęć cały ten system będzie u nas wdrożony.

Jakub Baranowski (Moszczenica): Jak przyjechałem, to nie wiedziałam dokładnie czego mam się spodziewać, bo to pierwsze moje szkolenie, ale na pewno chciałem podszkolić stronę techniczną i prowadzenie treningu, i to na pewno zostało zrealizowane. Poznałem strukturę treningu dokładnie. Nie ukrywam, że gdy prowadziłem zajęcia ze swoimi dziećmi, to panował taki lekki chaos. Co poszło dobrze, dowiedziałem się tego co chciałem się dowiedzieć, na pewno zabrakło mi np. tutaj tej pracy z dziećmi, bo dziecku na pewno trudniej się tłumaczy, jak ma zagrać technicznie, byłoby to również urozmaiceniem tego szkolenia. Wnioski? Wprowadzenie do treningu jak najwięcej rzeczy, których się tu dowiedziałem. Dziękuję.

Stefan Dryszel (dyrektor sportowy PZTS): Być może w niektórych punktach się powtórzę, bo jest to moja druga obecność, podobne szkolenie mieliśmy z grupą pierwszą i wnioski się powtarzają. Oczekiwałem, że Jurek będzie wspaniale przygotowany, że rozwinie swój warsztat, bo z tego go znam i oczywiście (o czym mówił Witek Bańkosz) dodał pewne rzeczy, z którymi się nie spotkałem przed dwoma laty, a wtedy też uczestniczyłem w szkoleniu tutaj w Gdańsku. Miałem takie oczekiwania, że do czegoś się przydam, to też się udało, nie tylko do opowiadania anegdot, ale do pomocy przy stole. To już jest wasza ocena w jakim stopniu się tutaj przydałem. Myślę, że jakieś cenne uwagi z mojego dużego doświadczenia trenerskiego wam przekazałem, ale nie z pracy z dziećmi, to jest bardzo istotne. Sam się też czegoś nauczyłem, chociaż jestem w takim wieku, że raczej nie zajmę się szkoleniem dzieci w najbliższym okresie, a może w ogóle. Jeżeli nawet tego nie będę robił, to czasami otrzymuję pytania od trenerów, na które wcześniej nie znałem odpowiedzi, a obecnie jestem dużo bogatszy o wiedzę i będę mógł komuś pomóc.

Co poszło dobrze, uważam, że większość rzeczy poszła dobrze, raczej trudno się do czegoś przyczepić. Kapitalne zaangażowanie, była mowa o tym, że niektórzy przyjechali z obawami na początku, a potem w miarę upływu czasu zobaczyli, że to nie jest takie straszne, jak sobie wyobrażali i to jest bardzo pozytywne. Co zmienić? Może rzeczywiście byłby jakiś inny obraz tego szkolenia z obecnością dzieci. Jakie refleksje? Kontynuowanie tych szkoleń. Mieliście cykl spotkań on-line z Jurkiem, ale gdy można spotkać się w większej grupie i na miejscu wymieniać uwagi, to nie tylko, że się wynosi wiedzę z zajęć, ale po zajęciach też są jakieś prywatne rozmowy między sobą, jeden drugiemu coś przekaże, więc więcej jest korzyści, gdy szkolenie odbywa się w tej formie. I to jest warte kontynuowania. Super współpracujecie ze sobą i dobrze by było, żeby przenieść to do pracy w klubie, żeby nie było czegoś takiego, że nagle się staniecie rywalami, zamkniecie się w „swoim sosie” i nie będziecie się dzielić swoimi doświadczeniami. Ważne, żeby tworzyć taki kolektyw, a zlikwidujemy to piekiełko, które wiemy że, od wielu lat istnieje w polskim tenisie stołowym, myślę, że nie tylko w naszym sporcie.

Bartłomiej Lopko (Otyń): Moim celem było doświadczyć tego, co już było powiedziane on-line, czyli sprawdzić jak to będzie działało w praktyce, żeby trening był jak najbardziej efektywny. Co udało się zrealizować? Zwiększyła się świadomość na temat techniki, taktyki i dostałem bardzo dużo uwag technicznych od trenerów kadry. Co do poprawy? Bardziej się otworzyć, więcej pewności siebie i zwiększać tę wiedzę na temat techniki, na pewno jest co poprawiać. Zapisałem sobie: „praca przed lustrem” i zamierzam to wprowadzić to swoich treningów, co większy świadomość zawodnika, gdy będzie widział siebie w lustrze. Wyjeżdżam z tym, żeby zwiększyć świadomość u zawodników. Na koniec chciałbym podziękować całej kadrze i trenerowi Jerzemu Grycanowi, wszystkim nam dziękuję.

Karol Waśko (Niedźwiada Dolna): Moje oczekiwania odnośnie tego szkolenia? Byłem bardzo zestresowany, bałem się jak sobie poradzę, ponieważ pierwszy raz jestem. W trakcie pierwszych zajęć uświadomiłem sobie, że to nie jest takie straszne, że są tu osoby, którzy potrafią poprawić technikę. Myślę, że udało mi się zgłębić wiedzę. W treningach, które będę prowadził, będzie więcej imitacji, więcej pokazywania ruchów dzieciom, bo dotąd dużo było mówienia i nie wszystkie dzieci rozumiały, jak mają się ustawiać, jak prowadzić rękę, a poprzez pokaz mogą się więcej dowiedzieć i więcej wnioskować. Na pewno będę miło wspominał to spotkanie. Zapamiętam dużo wniosków. Dostałem dużo uwag, co zmienić w mojej grze i co mogę poprawić w treningu. Dziękuję za to, na pewno będę się trzymał tego schematu gry po przygotowaniu demonstracji. Dziękuję całej kadrze trenerskiej, nie wiedziałem przed przyjazdem, jakie osoby będą. Dziękuję wszystkim.

Damian Marciniak (Toruń): Ja przyjechałem z konkretnymi oczekiwaniami, chciałem udoskonalić swoje prowadzenie treningów. Uczestniczyłem w szkoleniu on-line i chciałam doprecyzować pewne rzeczy i to się udało na pewno. Kolejnym celem była nauka wielu technik gry i metod nauczania, żeby wyszkolić takiego kompletnego zawodnika, który jest wszechstronnie wykształcony i gotowy do następnych kolejnych etapów treningu. Chciałem potwierdzenia i nauki technicznych rzeczy, związanych z poszczególnymi technikami. Chciałem zwrócić uwagę na technikę pracy nóg, bo to jest moim największym problemem. Muszę popracować, żeby tego się nauczyć samemu, by później potrafić przekazać dzieciom. Co poszło dobrze, co warto kontynuować? Na pewno strukturę treningu, przygotować plan przed treningiem i z kartką prowadzić ten trening, żeby zawrzeć wszystko. Prowadzenie mikrotreningów bardzo dużo mi dało, przy trenerze Redzimskim to widziałem ile jeszcze jest mankamentów tej pracy, ile poprawić, co poprawić, na co zwracać uwagę. Ważne, żeby postawić dobre cele w każdym treningu -to klucz.

Co jest do poprawienia? Prowadzenie i planowanie (miesięczne, półroczne, długofalowe) treningów, żeby były na coraz wyższym poziomie, żeby ta struktura była zachowana. Żeby mieć taki plan treningowy z uwzględnieniem wszystkich technik i zwłaszcza tych najbardziej punktujących, ważne, żeby zwracać właśnie na nie uwagę. Należy wdrożyć po prostu ten program, to czego się tu nauczyłem, razem ze wszystkimi trenerami w klubie ustalić, że pracujemy w tym samym kierunku przez całe FUNdamenty 1, że w określony sposób działamy i prowadzimy zawodników do FUNdamentów 2. To jest u nas do poprawy, żeby wszyscy szli w tę stronę, żeby to miało ręce i nogi. Jakie mam wnioski? Żeby trener sam się doskonalił, sam się uczył, żeby potrafił pokazać technikę, nazwać, wytłumaczyć i żeby szukał nowych rzeczy. Jak już mamy te podstawy to, żeby jak najbardziej urozmaicać różnymi ćwiczeniami, bardziej złożonymi lub mniej, ale żeby to było atrakcyjne dla dziecka i celowe. Jeszcze kiedy nie pracowałem jako trener, to chciałem w internacie poszukać jakichś książek w języku polskim, żeby się podszkolić i miałem problem, żeby cokolwiek znaleźć. Ten system co Trener przygotował, to dobrze byłoby, żeby większy dostęp był do tego, dla nas wszystkich to misja, żeby to propagować. Na koniec chciałbym podziękować trenerowi i wszystkim trenerom, zrobiliśmy świetną robotę. Jeśli chodzi o prowadzenie, to trener Redzimski świetnie tłumaczył i trzymał nas z ramach tematu treningu i tych celów, można było się skoncentrować na tym, co było do zrobienia. Dziękuję bardzo, dla mnie to była wielka sprawa, że mogę tu być, doskonalić się i zdobywać doświadczenie.

Jerzy Grycan: Ja też bardzo dziękuję wszystkim. Moją intencją było stworzenie takiego środowiska „uczącej się organizacji” i atmosfery, w której wszyscy się uczą. Ogromny wkład każdego, to wszystko na plus. Każdy coś innego wnosi, koordynatorzy i uczestnicy, wszyscy tworzyli tę uczącą się organizację czego wyrazem są te refleksje ujęte w pewne rzeczowe formy. Ten materiał będzie opublikowany i jeśli ktoś sobie nie życzy podawać nazwiska, proszę dać mi znać. Dla mnie jest to materiał podsumowujący, końcowy GRIP wszystkich nas, który jest tak bogaty. Wiele wątków, które poruszacie, jest do przetrawienia i materiałem do dalszego doskonalenia, dzięki takim procedurom, prostym rzeczom „co jest do poprawienia”, które wynikają z wniosku czego komu zabrakło. Wiele rzeczy myśmy już robili do tej pory, np. przez 8 lat FUNdamenty rozwijały się poprzez interakcję z dziećmi, prowadziliśmy obozy. To też było tworzenie „uczącej się organizacji”. Polegały one na wyłuskiwaniu głównych spraw podczas wieczornych odpraw, które były materiałem do tego, co trener może poprawić w danym zakresie. W ubiegłym roku była już zaplanowana taka akcja – przyjazd trenerów z dwójką dzieci, ale z powodu pandemii było to zabronione.

Wniosek? Przetrawić to wszystko i nie wszystko od razu, tylko krok po kroku, a za rok zobaczycie różnice, a za 2 lata, tak myślę, że ta mapka też jeszcze się rozwinie dzięki tej interakcji, dzięki takim spotkaniem. Dziękuję bardzo wszystkim. Według mnie było to super spotkanie. Myślę, że połączenie on-line ze spotkaniami na żywo jest najlepszym połączeniem. Podczas szkoleń on-line tworzymy podstawy, bo tutaj byliśmy tylko 2 pełne dni, a zadziało się bardzo dużo. Fantastycznie, że byliście: Tomek Redzimski, Tomek Krzeszewski, Witek Bańkosz, Stefan Dryszel- to była ogromna pomoc. Uczestnicy byli trochę zaskoczeni, że taka silna ekipa tu będzie.

Nadrzędnym moim celem/marzeniem jest, żebyśmy uzyskali najwyższy światowy poziom i chodzi mi o to, żeby zbudować system nie trochę lepszy od od systemu Chińczyków, tylko dużo lepszy. Gdzie są rezerwy?- to do refleksji dalszej. Jeśli pracujemy, zastanawiamy się bez przerwy, to możemy wyjść poza pewne rzeczy, które Chińczycy robią świetnie.

Dr Ziemowit Bańkosz: Jak przekroczyć tę barierę, bo tam jest sport narodowy i niesamowite nakłady?

Jerzy Grycan: Według mnie przeskoczyć tę barierę można jakością, nawet mała społeczność tworząca coś nowego, idąca w tym samym kierunku może to zrobić. Chodzi o to, żeby tworzyć środowisko, coraz większą grupę bardzo wykwalifikowanych trenerów, stale pracujących nad sobą (kapitał ludzki), oraz budujących coraz wyższą kulturę, komunikację, coraz lepsze więzi (kapitał społeczny). Nasze spotkanie to jest też budowanie kapitału społecznego, budujemy pewną spójność, oraz jak najbardziej efektywne uczące się organizacje (systemy szkolenia). Nie jest aż tak ważna ilość, myślę, że możemy jakością wyprzedzić, a jakość to jest też wykorzystanie wiedzy każdego, kto może coś wnieść, to na przykład Twoja obecność tutaj, i obecność wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia w sensie doświadczenia, którzy chcą wejść na tę ścieżkę i dalej ją szlifować.