Rozpoczęliśmy kolejny cykl szkoleń FUNdamenty1 w Centrum Tenisa Stołowego w Gdańsku dla trenerów przygotowujących się do uzyskania certyfikatu PRK4.  Pierwsze szkolenie odbyło się 13-17 lipca 2022 i uczestniczyły w nim 23 osoby. To już 13 rok programu FUNdamenty “Od marzenia do Mistrzostwa” i 5 rok w ramach współpracy z PZTS. Dzięki tej współpracy, Narodowemu Programowi Rozwoju Tenisa Stołowego i programowi “Pingpongowe Marzenia”, FUNdamenty zyskują nową dynamikę i jakość. W efekcie szkolenia wydają się być coraz lepsze.

Refleksje końcowe uczestników:

Xu Kai: Trener Kadry Paraolimpijskiej PZTS: Takich szkoleń powinniśmy mieć jak najwięcej. 

Weronika Gałuszka: Na szkoleniu dowiedziałam się wielu nowych rzeczy i innego spojrzenia na prowadzenie treningu. Bardzo dużo dała mi praktyka, gdzie w grupach mogliśmy pod okiem mistrzów prowadzić lekcje, co sprawiało mi najwięcej problemu, przez stres i lęk, że źle pokażę technikę, ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Myślę, że najważniejsi na szkoleniu byli ludzie, z którymi można było wymienić cenne uwagi i podzielić się swoimi doświadczeniami. I utwierdziłam się w przekonaniu, że ludzie związani z tenisem stołowym są wyjątkowi i dzięki nim atmosfera szkolenia była rewelacyjna. Bardzo wszystkim dziękuję, że mogłam uczestniczyć w tak wartościowym szkoleniu, z tak wspaniałymi ludźmi. 

Szymon Sporek: Na samym wstępie chciałbym podziękować wszystkim trenerom za możliwość spotkania oraz za super wskazówki. Podobało mi się to, że część lekcji była teoretyczna a większość praktyczna. Na tym szkoleniu dowiedziałem się jak poprawnie i płynnie prowadzić lekcje z dziećmi oraz jak ważna jest komunikacja z nimi. Kolejnym bardzo ważnym elementem jest imitacja ruchu oraz postanowienie celu. Fajnie było wymieniać się doświadczeniami z innymi trenerami. Bardzo dziękuję Trenerowi Jerzemu Grycanowi za super prowadzone zajęcia.

Hubert Kopczyk: Tegoroczne szkolenie w ramach pingpongowych marzeń bardzo mi się podobało ze względu na poziom przekazywanej wiedzy oraz organizację. W porównaniu do poprzedniego roku na duży plus było postawienie w większej mierze na część praktyczną. Fajnie było się ponownie spotkać się, powymieniać doświadczeniami i usłyszeć różne wskazówki odnośnie szkolenia dzieci. Przez te dni nauczyłem się płynnie prowadzić lekcję oraz wdrażać metodę GRIP. Dowiedziałem się jak ważna jest komunikacja oraz współpraca trenera z otoczeniem. Co do nauki wybranych zagrań bardzo ważna jest imitacja oraz dokładne, płynne narzucanie piłek. Na sam koniec chciałbym podziękować wszystkim trenerom, organizatorom, uczestnikom szkolenia za możliwość spotkania i wspólny czas, a także Panu Trenerowi Jerzemu Grycanowi za poprowadzenie zajęć. Pozdrawiam.

Adam Białek: Ważnym celem tego szkolenia było dla mnie przygotowanie się do egzaminu. Prowadzenie lekcji po mistrzowsku wcale nie jest takie proste. Dzisiaj to wyszło, kiedy miałem zajęcia z trenerem Tomkiem, że te poprzednie lekcje wcale tak do końca nie były dobrze prowadzone jak mi się wydawało. Mamy się skupić na tym, jak poprowadzić pierwsze lekcje danych technik, że musi być to jak najbardziej uproszczone, i na to zwracał uwagę trener. Na przykład przy technice bekhend trzeba dobierać jak najprostsze ćwiczenia i nie dodawać np. pracy nóg, jakichś połączeń, tylko ta pierwsza lekcja musi być prosta i głównie musimy się trzymać tego planu. Plan był dla mnie nowością, ale na szkoleniu FUNdamentów jestem już któryś raz i tak jak mówiłem, cały czas dochodzą jakieś nowe rzeczy. W zeszłym roku trener dodawał mikrolekcje, bo w poprzednich latach ćwiczyliśmy same techniki, ale nie było tych mikrolekcji. Uważam, że jest to bardzo dobry sposób prowadzenia zajęć i jeszcze nowa rzecz, która doszła to ten arkusz punktów przygotowujących nas do walidacji. Widziałem po wszystkich osobach, które prowadziły mikrolekcje, że bardzo starały się skupiać uwagę, żeby iść po kolei, i dzięki temu te lekcje były jeszcze lepsze niż w zeszłym roku. W zeszłym roku też byłem w takim środowisku, byli trenerzy kadry juniorów i kadetów, ale niechętnie te zajęcia były prowadzone przez uczestników. Teraz kiedy ten arkusz już był, to mieliśmy mniejszą obawę, żeby prowadzić te mikrolekcje. Wydaje mi się, że kluczem jest ten arkusz, prowadzenie krok po kroku zajęć, po prostu im więcej takich lekcji będziemy robić zgodnie z tym co mamy, tym te lekcje będą lepsze. Wydaje mi się, że trzeba dużo czasu poświęcić na te lekcje, żeby były rzeczywiście po mistrzowsku, żeby wyglądały jeszcze lepiej. Chciałem Trenerowi podziękować za wiedzę i wszystkim za cenne wskazówki i feedback jakie dostawałem.

Marcin Kusiński Trener Kadry Narodowej Kobiet PZTS: Myślę, że jest to dla mnie bardzo ważne spotkanie, usystematyzowanie teorii (ja jestem przede wszystkim praktykiem jako zawodnik), ale też bardzo pomocne w pracy na nowym stanowisku trenera Kadry Narodowej Kobiet, którym jestem od niedawna. Myślę że będę uczestniczył dalej w takich szkoleniach. Do mnie przylgnęła taka łatka, że ja się nie chcę uczyć, zawsze do mnie dzwonią koledzy, którzy jadą na takie spotkania czy szkolenia i mówią: „jedziesz czy nie”, a ja odpowiadam, że nie jadę, bo mi się nie chce, ale potem oglądam fotki z tego spotkania i oni tam są, chociaż mówili, że im też się nie chce. Trochę to zmienię, trzeba to robić z sercem. To jest też taka moja inicjatywa (rozmawiałem z Tobą Jurek i z panią Martą) raz, że muszę to zrobić ale też chciałem tutaj przyjechać, zobaczyć, chciałem tutaj być. Fajni ludzie i też taka duża dawka wiedzy, i teoria, i praktyka. Myślę, że też moja wiedza i moje umiejętności teoretyczne i praktyczne przydały się tutaj ludziom, których poznałem. Większość z was znam, ale poznałem na tym szkoleniu nowe osoby. Bardzo dziękuję, że mogłem tutaj być, było mi bardzo dobrze, bardzo przyjemnie, na pewno jest to dla mnie duży plus.

dr Ryszard Kulczycki zasłużony Trener PZTS, autor 4 książek o tenisie stołowym: Tak jak powiedziałem w środę na początku, że przyjechałem tu z ciekawości i nie żałuję tego przyjazdu z tego względu, że pomimo długiego stażu trenerskiego i wielu szkoleń, które przeprowadziłem w tym życiu dla trenerów i instruktorów, uważam że to spotkanie było wyjątkowe. Po pierwsze sposób prowadzenia zajęć bardzo mi się podoba, bo jest głównodowodzący, który najpierw daje jakieś kierunki, potem schodzimy na dół i jest tu kilku kolegów mentorów (tak ich nazywam), którzy w inteligentny sposób doprowadzają do tego, że wszyscy pracują pod kontrolą doświadczonych trenerów, którzy dają uwagi i młodzież jest zadowolona. Tak jak Marcin powiedział, jest teoria poparta praktyką, pokazem, wszystko tutaj metodycznie jest prowadzone. Poza tym jak wiecie co nastąpiło: w pierwszym dniu było trochę sztywno, w drugim i kolejnych dniach było fajnie i na luzie, bez oporów przychodziliście na te zajęcia i myślę, że takie zajęcia, takie spotkania powinny być dla tych trenerów, którzy prowadzą Kadrę Narodową, jak również dla trenerów Kadr Wojewódzkich i dla tych, którzy jeszcze chcą się czegoś nauczyć w życiu. Sumując: to bardzo udane spotkanie i dziękuję Jurkowi, który wykonał wielką pracę przygotowawczą, były pokazy, były filmy, można było sobie jakieś uwagi napisać, fotografować dla swojej wiedzy na przyszłość. Przy okazji chciałbym też pani Marcie podziękować, bo cały czas ma pieczę nad Marzeniami Pingpongowymi, a nie jest to łatwa praca, bo z różnymi ludźmi się spotyka, z zaawansowanymi trenerami i amatorami, są też tacy, co przyjęli na siebie obowiązki, a nie wykonują do końca i trzeba ich wymieniać. Polskiemu Związkowi Tenisa Stołowego, pani Marcie, a Jurkowi szczególnie gratuluję i dziękuję za to. Wam również dziękuję za miłe spotkanie w ciągu tych kilku dni. Z perspektywy czasu widzę, że to wszystko zmienia się na lepsze.

Kamil Kania: Jestem już na kolejnym takim spotkaniu. Dla mnie każde następne szkolenie jest zdecydowanie lepsze, być może wiąże się to z tym, że ja jestem po każdym szkoleniu bardziej doświadczony. To, które się odbyło w tym roku, było jeszcze inne niż poprzednie, na przykład w Brzegu Dolnym, nie mówiąc już o tych spotkaniach online, które były dla nas trudne. Natomiast takie spotkania jak to, uważam, że powinny się odbywać jak najczęściej. Wiadomo, że koszty szkolenia nie są małe, ale dostajemy takiego powera, mnóstwo, mnóstwo wiedzy i doświadczenia, możliwość uczestniczenia w takim szkoleniu pięciodniowym, które mam wrażenie, że szybciej zleciało niż poprzednie trzydniowe. Zajęcia były tak ciekawe, możliwość pracowania z trenerami (z Kaiem, z Hubertem, Tomkiem, Marcinem, z każdym z nich po dwa razy). Każdy z nich prowadził inaczej te zajęcia, każdy na co innego zwracał uwagę i to jest taka „bomba z wiadomościami”, która jak jest dobrze wtłoczona (a my dobrze chłoniemy), może dać naprawdę bardzo dużo. Dużą pomocą jest też konspekt, który mieliśmy tutaj gotowy, bo on nam pokazuje, systematyzuje to, co powinniśmy po kolei robić. Najpierw czytaliśmy dokładnie za każdym razem, potem już tylko zerkaliśmy, a potem np. Hubert już poleciał jakby miał to wszystko w rękawie. Na pewno jest to konspekt, który będę stosował na każdym treningu. Trzecia rzecz na pewno bardzo dla mnie ważna to atmosfera grupy, bo wtedy fajnie się idzie na trening. Mieszaliśmy się w tych grupach, a wtedy poznaje się nowych ludzi, nawiązuje się współpracę i tę merytoryczną, i tę towarzyską, która jest potrzebna dla dobrego samopoczucia wszystkich uczestników. Ja bardzo dziękuję i jestem bardzo zadowolony, wywożę stąd duży bagaż i mam nadzieję, że zostanę z nim na długo.

Dawid Janicki: Jestem mocno początkujący i jak już wspominałem nigdy nie grałem zawodowo. Jechałem tutaj z takim zaciekawieniem i radością, że czegoś się nauczę, z nadzieją że poprawię swój warsztat pracy, który nabyłem już trochę w tamtym roku na szkoleniu, liznąłem troszkę i próbowałem prowadzić te zajęcia wg pewnego schematu Pingpongowych Marzeń. W tamtym roku jeszcze mogłem się mylić, ale w tym roku było to tak zorganizowane, początkowo było to trochę stresujące, ale można było się wdrożyć i sprawdzić czy przyjęliśmy do siebie uwagi. Nawiążę do tego, co powiedział Karol, że fajnie wyszło to mieszanie grup, zmienianie trenerów. Dla mnie bombą było to, że Hubert i Tomek przywiązywali uwagę do tej strefy bardzo merytorycznej. Jeśli chodzi o GRIP, to wcześniej walczyłem, zastanawiałem się, co ja mam powiedzieć, co ja mam wyciągać, i tę istotę tak mi wyłożył Tomek, że zaczęło się kleić, łączyć w całość.

Z kolei Marcin z Kaiem przywiązywali wagę do tej sfery technicznej bardziej, a dla mnie to jest bardzo ważne, bo  ja u siebie ciągle puszczam filmy, bo boję się, że coś źle pokażę, a oni mocniej przywiązują do tego wagę. Te 2 rzeczy się tutaj połączyły i to jest dla mnie super rozwiązanie. Atmosfera w tym roku „bomba” i obyśmy się wszyscy (jakby była taka możliwość) w następnym roku ponownie spotkali w takim towarzystwie Na koniec chciałbym przede wszystkim podziękować Trenerowi, Pani Marcie i wszystkim trenerom koordynatorom za fajne podejście, takie spokojne i ciepłe, i kolegom wszystkim za miłą atmosferę.

Damian Wasiak: Muszę przyznać, że to była dla mnie pierwsza możliwość spotkania się trenerami i wymienienia się różnymi doświadczeniami, to było coś, na co zawsze w sumie czekałem od 16 lat funkcjonowania w tenisie stołowym. W sferze zawodniczej miałem możliwość pracy z wieloma trenerami w Polsce, ale teraz pierwszy raz miałem możliwość szerszej wymiany zdań i doświadczeń od strony trenerskiej, a to zupełnie inny aspekt. Zupełnie inne spojrzenie na to, co się dzieje przy stole. Zaczynaliśmy od podstaw, te FUNdamenty 1 to są podstawy. Często mimo wielu lat, jak zaczniemy od tej strony trenerskiej zwracać uwagę na postawę, pracę nóg, to okazuje się, że jest dużo elementów, do których nie przykładało się wagi, i to było coś bardzo ważnego na tym szkoleniu. Wyjątkowe i ważne było też to, że mogliśmy się spotkać z wieloma postaciami ze środowiska tenisowego, z trenerami, którzy w Polsce funkcjonują na najwyższym poziomie (z trenerem Tomkiem czy z trenerem Marcinem, był z nami pan Stefan, pan Jurek) za co dziękuję. Również za możliwość i za chęć przekazywania nam wiedzy, to było bardzo fajne, że zawsze mogliśmy zapytać, podyskutować, bo z czymś mogliśmy się nie zgadzać, czegoś nie wiedzieć. Było bardzo dużo wymiany poglądów nie tylko z trenerami ale też w naszych grupach. 5 dni upłynęło nam na ciągłej dyskusji pod kątem tenisa stołowego, jak się pracuje w innych klubach, jak się pracuje na tym najniższym poziomie, na wyższym, a potem odzwierciedlenie tego jak się pracuje w tenisie stołowym na najwyższym poziomie, do czego wszyscy dążymy i chcielibyśmy w tę stronę iść. To było dla mnie najważniejsze, mimo że zaczynaliśmy od podstaw, mieliśmy tutaj wspólny cel i każdy z nas z zaangażowaniem pracował podczas zajęć, było wiele godzin, a nie widziałem tutaj znużenia. Każdy chciał tę wiedzę zaczerpnąć, za co wszystkim dziękuję i cieszę się. Atmosfera, o której mówiliście była fantastyczna i to, że mogłem poznać tylu trenerów. Życzę sobie żeby było więcej takich szkoleń, żebyśmy mogli spotykać się, wymieniać poglądy i próbować wdrażać  ten system szkolenia w Polsce. Byłoby to czymś wyjątkowym jeżeli będziemy w stanie wspólnie realizować te cele, które tutaj stawialiśmy sobie. Jeśli zadbamy o te podstawy, kwestie prowadzenia treningu, często przez nas zapominanych na sali, to będziemy w stanie wychowywać rzeczywiście zawodników kompletnych technicznie i kompletnych taktycznie. Mimo, że to była jedna lekcja, to wyniosłem z niej jeszcze więcej niż z pozostałych. Dziękuję Marcie za zaproszenie mnie do projektu, to dla naszego klubu (który ma dość krótką historię, bo tylko 3 lata) jest bardzo ważny moment, bo dzięki temu tutaj jestem, poznałem dużo osób, mamy listę z naszymi kontaktami, więc jeśli będzie okazja to się skontaktujemy i na zawodach będziemy mogli dalej realizować nasze trenerskie już w tej chwili cele. Życzyłbym sobie jeszcze więcej takich szkoleń i jeśli będzie okazja, to ja osobiście chętnie się stawię.

Piotr Stępiński: Ja również pierwszy raz miałem przyjemność uczestniczenia w tego typu szkoleniu. Niezwykle cenne były uwagi bardziej doświadczonych trenerów. Wychodzę z takim poczuciem, że wiele aspektów, o których nie zdawałem sobie sprawę, mogę zrobić teraz lepiej i mam ogromny wpływ na to, jak dzieci później grają, jak wygląda ich technika, praca przy stole, ich świadomość. Wiedziałem, że na przykład imitacja jest niezwykle ważna, zawsze chciałem to robić dokładnie, ale wychodzę z poczuciem, że można to zrobić jeszcze lepiej, także dobór słów musi być zaplanowany, przemyślany, żeby nic nie było zbędnego, żeby dziecko wiedziało dokładnie o co mi chodzi, jak to ma wyglądać. Również ten konspekt to jest taki szkielet, dzięki któremu mogę z pełną świadomością od początku z takim zamysłem przeprowadzić trening po mistrzowsku, jeżeli uda mi się to wprowadzić w życie.

Marek Dziwak: Po raz pierwszy biorę udział w takim szkoleniu, nie ukrywam, że też jestem na początku drogi trenerskiej. Bardzo cieszę się, że mogłem zaczerpnąć dużo wiedzy od dużo bardziej doświadczonych trenerów, którzy są na szczeblach najwyższych (trener Tomek, trener Marcin, trener Ryszard, trener Stefan), że z takiego źródła można było zaczerpnąć dużo wiedzy. Dla mnie osobiście obie strony były bardzo ważne, ta merytoryczna i ta techniczna, że jeden trener skupiał się na merytoryce, a drugi na elementach technicznych. Mimo, że jestem zawodnikiem z kilkunastoletnim doświadczeniem, też nie wiem czy jakiś element pokażę dobrze, dlatego cieszę się, że mogłem z takimi trenerami współpracować. Zabieram ze sobą na pewno duży bagaż doświadczeń w przeciągu 5 dni, były one bardzo intensywne. Na początku kiedy mieliśmy te podstawy, to czułem się taki wycofany, ale potem nabierało się pewności siebie, doświadczenia, bo dobry trener musi być zdecydowany, pewien tego co przekazuje. Jeżeli będzie taka możliwość, będę miał taką okazję, to za rok również chciałbym uczestniczyć w takim szkoleniu. „Pożyjemy, zobaczymy” czy tę wiedzę, którą tutaj zdobyłem, a była ogromna, będę potrafił wykorzystać w mojej dalszej pracy trenerskiej. Dziękuję wszystkim trenerom, którzy tutaj byli.

Bartłomiej Turek:  Przyjechałem tutaj aby odświeżyć swoją wiedzę, żeby zwrócić uwagę na to, jak ta lekcja powinna wyglądać, żeby była przeprowadzona po mistrzowsku. Za każdym razem jak przyjeżdżam, to wydaje mi się, że moja wiedza jest już na wysokim poziomie, ale w obcowaniu z nowymi trenerami, którzy się zmieniają na tych zajęciach, dowiaduję się, że zawsze mogę zrobić coś lepiej, że jest jakiś mały szczegół, który w ostatecznym rozrachunku ma duży wpływ na poprawność uderzenia czy danego elementu. Wyjeżdżam stąd na pewno zbudowany, zmotywowany, ważne, że się cały czas nakręcamy. Poznaje się nowe osoby, ich punkt widzenia na tenis stołowy, ale też w tej części poza treningowej możemy się dowiedzieć, jak ich kluby są zorganizowane, jak funkcjonują, skąd czerpią środki finansowe, i to też można później przełożyć na swoje lokalne podwórko i popchnąć ten klub dalej, żeby on też funkcjonował dobrze z tej perspektywy organizacyjnej. Cieszę się, że mogłem być tutaj z wami po raz kolejny, że mogłem wymienić tyle doświadczeń i trenować pod czujnym okiem innych trenerów, bo każdy z nich jest inną osobowością. Praca w zmianach grup i zmianach trenerów, powoduje, że my stajemy się pewniejsi siebie. Każdy trener patrzy na nas z innej perspektywy, zwraca uwagę na inny element, i to daje taką pewność i przełamanie lodów. My dzięki temu się uczymy nie tylko tej sfery technicznej i taktycznej, ale też budujemy wewnętrzną pewność siebie. Mam nadzieję, że tych szkoleń będzie dużo, tak jak teraz. Zwiększa się ciągle ilość spotkań, jest to niezwykle cenne, a ja przyjeżdżam zawsze bardzo chętnie. Zawsze będę przyjeżdżał, bo chcę się uczyć i dziękuję Polskiemu Związkowi Tenisa Stołowego za tę możliwość.

Bartłomiej Świdnik: Po tym szkoleniu czuję na pewno dużo większą pewność siebie. Z każdym kolejnym spotkaniem jest mi łatwiej otworzyć się i przekazać wiedzę. Po tych kilku dniach czuję, że może niezbyt dużo, ale moje kwalifikacje podnoszą się, co mnie na pewno bardzo cieszy. Zauważyłem, że trzeba zwracać uwagę nawet na najmniejsze szczegóły, które są istotne podczas trenowania. Planowanie chociażby na podstawie tego schematu mikrotreningu, że trzeba wszystko rozkładać na mniejsze czynniki, punkt po punkcie, i to powinno przełożyć się na takie dokładniejsze szkolenie, podnoszenie poziomu później podczas treningu z dzieciakami. Wszystkie ćwiczenia, które tu wykonywaliśmy, to była możliwość zobaczyć naocznie co jest dobrze, a co jest do poprawy. Niektórym tutaj grającym na dobrym poziomie, wydaje się, że to jest wszystko już tak dobrze poukładane, ale podejdzie ktoś, kto ma duże doświadczenie i szybko nam uświadomi co robimy źle, co jest do poprawy. Muszę zwracać uwagę też na samego siebie jako zawodnika, bym mógł dalej to dobrze przekazać młodszej grupie. Na pewno dało mi to większy obraz i po tym całym spotkaniu kilkudniowym czuję się zdecydowanie pewniejszy. Powinno mi być dużo łatwiej podczas spotkania z dzieciakami, żeby wszystko po kolei im przekazać. Muszę też zwracać uwagę, czy sam przekazując nie popełniam błędu, żeby wyciągnąć wniosek na kolejną lekcję. Cieszę się z tego spotkania, fajnie jest poznać nowe osoby z innych klubów. Ja się interesuję tenisem, więc lubię mieć kontakty, wiedzieć co się dzieje na rynku, lubię też jeździć sobie na mecze, pogadać o tenisie. Jak będziemy wracali, to pewnie wszyscy będą uśmiechnięci, już mnie doszły pogłoski, że za szybko się kończy to szkolenie (śmiech!), kiedy będzie następne? może się powpisujemy, żeby być w podobnym gronie. Naprawdę było świetnie, wszystkim dziękuję, na pewno się jeszcze spotkamy na meczach, na kolejnym szkoleniu.

Maciej Buśko:  Ja po raz pierwszy uczestniczyłem w takim szkoleniu i nie ukrywam, że bardzo się stresowałem, bo za bardzo nie umiem nawiązywać kontaktu z ludźmi, ale myślę, że przełamałem się. Przyjechałem po to, żeby zobaczyć jak inni trenerzy prowadzą trening, żebym żadnych błędów nie popełniał u mnie w klubie, gdy zacznę treningi z dziećmi. Bardzo ważnym dla mnie elementem było prowadzenie techniczne, wnioski z tego wyciągnę i przełożę na treningi u siebie w klubie. Dziękuję.

Jacek Kozłowski:  Ja tutaj przyjechałem po raz drugi i te zajęcia były zupełnie inne od tych poprzednich. Powiem szczerze, że jak na początku zobaczyłem ten cały konspekt jak prowadzić mikrotrening, to tak trochę się zestresowałem, że będę musiał sam prowadzić, że będą wytykane błędy, i uciekałem od tego jak mogłem. Po pierwszych zajęciach gdy sam próbowałem prowadzić, poczułem się dużo pewniej i nawet starałem się wychodzić z inicjatywą nie czekając, że któryś z trenerów mnie sam wybierze, bo chciałem się czegoś nauczyć. Najważniejsze co wyniosłem, to bardzo mi się podobała lekcja taktyczna, bo taką cenną radę usłyszałem, że można bardzo dobrze grać technicznie, ale można nie umieć grać na punkty, co w sumie jest głównym celem gry w tenisa stołowego, bo chodzi o to żeby wygrywać. Gdybym miał podsumować to całe spotkanie, to bardzo fajnie odbyło się w integracji, otworzyło nas wszystkich na siebie. Jak jeździłem z dziećmi na zawody i widziałem Tomasza, to domyślałem się, że albo odsunie się, albo nic nie powie, i jak byłem rok temu na tym szkoleniu, to tak się trochę bałem podejść „co ja będę rozmawiał z najlepszymi trenerami w kraju, pewnie nic nie powiedzą”, ale po  całym szkoleniu nabrałem pewności, że można uzyskać wiele cennych informacji i poprawić swoje błędy, których podczas treningu nie widzimy u siebie. Bardzo mi się podobało, że można było te treningi zobaczyć z różnych perspektyw: jako mentor całego stołu, jako uczeń, jako obserwator. Mam nadzieję, że takie szkolenia będą prowadzone. Jeszcze chciałbym podziękować pani Marcie za to, że męczę ją mailami, na które zawsze odpisuje, chciałem podziękować tobie Jurku za takie szkolenie, wszystkim tutaj zawodnikom, trenerowi Tomkowi, panu Stefanowi, bo takie uwagi są mega cenne, bo my takich nie wyciągniemy z tych filmów na You Tube jak ktoś trenuje, ale takie podpowiedzi, gdy sami szkolimy, są najcenniejsze. Tutaj bardzo fajnie Hubert też prowadził zajęcia, bo każdy trener jakby z innej perspektywy patrzy i na co innego zwraca uwagę, i te uwagi są bardzo cenne. Sam jestem nauczycielem, ale prowadząc te lekcje miałem stres. Jeszcze raz chciałem wszystkim podziękować.

Hubert Spychała: Zacznę od tego co wczoraj Marcin powiedział, że brak chęci równa się złe szkolenie. Przyznaję się bez bicia, że mi się tutaj nie chciało jechać, ale byłem zainteresowany jak to będzie z tym PRK4, żeby się przygotować. Jeden cel został osiągnięty. Wiele osób miało opory, zostawialiśmy rodzinę, jakieś zajęcia, ale jak się przyjedzie już na to szkolenie i przełamie pewną barierę, i jest praca, to jest wartość. Teraz nie żałuję, więc nie należy skreślać osób, którym się nie chce jechać, bo one potrzebują przełamania tych oporów. Ten cel przygotowania do PRK4 był jasno postawiony i nie ma żadnych wątpliwości, że został zrealizowany, czyli pracowaliśmy nad tym. Ale jeszcze dodałbym taki cel, żeby bardziej zwracać uwagę na technikę. Ja rozumiem, że był cel przygotowania PRK czyli skupiliśmy się bardziej nad walidacją, ale żeby chociaż krótko pokazać techniki dobrze by było, np. topspin bekend, a jeżeli nie, to żeby zastosować jakieś kryteria, kto może przyjechać na takie szkolenie, żeby nie było takiej sytuacji, że ktoś się boi i czuje dyskomfort ogromny, bo wie, że nie jest mistrzem w tym. Jeśli chodzi o kulturę, to bardzo fajna tworzy się tutaj kultura doskonalenia, i zawsze jest ryzyko stworzenia kultury wzajemnej adoracji. Były takie momenty „o super ci wszystko wychodzi”, ale były też momenty, że zaczęliśmy bardziej poważnie podchodzić do tematu i błędy zostały wypunktowane. Mimo, że zostałem tu troszkę tak podniesiony „Hubert to taki dobry trener”, ale jednak była fajna rozmowa, że są jakieś błędy, momenty do poprawy. Bardzo cenne doświadczenie było wczoraj, taka spektakularna porażka tego tematu taktycznego: „no to ja zrobię ten trening taktyczny” no i się okazało, że stoję i w sumie nie wiem co mam zrobić, i to wprowadziło mnie w taki refleksyjny nastrój i dało mi motywację, że jest coś do zrobienia. Myślę, że bardzo fajne doświadczenie. Mam jeszcze napisany taki punkt: „regularny kontakt”, daje on też motywację trenerską. Cybernetycy mówią (powiedział to chyba Marian Mazur), że „Motywacja nie jest ważna ale jest najważniejsza”!  Generalnie jako osoba, która 10 lat była w FUNdamentach, mieliśmy coś takiego jak konferencje, regularne spotkania co tydzień on line z trenerami. Samo rozmawianie na przykład jak przebiega szkolenie w innych państwach, mówiliśmy jak to jest w Chinach, jak to jest w Japonii, w Niemczech, to była fajna rzecz i tam też dzieliliśmy się pomysłami. Pytaliśmy: „co tam u was się wydarzyło” i można było się pochwalić i podzielić co mam zamiar zrobić, i to dawało takiego kopa, że za tydzień muszę pochwalić się na tej konferencji, więc coś muszę zrobić, coś wprowadzić, to była świetna sprawa i tego regularnego kontaktu mi brakuje. Na koniec przypomniałem sobie takie chińskie powiedzenie, nie znam chińskiego więc Jurek mnie poprawi: „congling kaaishi” czyli „zaczynamy od zera”, związane to jest z tym, że Chińczycy po zdobyciu wszystkich medali zrobili takie podsumowanie i będąc na pozycji lidera światowego mówią, że muszą zacząć od nowa. Dla mnie to jest takie dobre podsumowanie tego całego szkolenia, te wszystkie refleksje po treningach trzeba wdrożyć i będę się mógł wam pochwalić, jak kiedyś się spotkamy, że ja to wszystko zrobiłem, albo że robiłem, ale nie wyszło. Dziękuję wam wszystkim, bo to było super doświadczenie i mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś.

Agnieszka Koc: Powiem krótko, bo wielokrotnie to podkreślałam, że ja nie jestem zawodowo związana z tenisem stołowym, działam zdecydowanie w innej branży. Jest to moje pierwsze spotkanie i nie do końca mam umiejętności jeśli chodzi o grę, ale rozpoczęłam tę ścieżkę w swoim życiu, więc bardzo się cieszę, że miałam możliwość przyjazdu tutaj i nabrania wiedzy od osób bardziej doświadczonych. Pomimo moich ułomności zostałam bardzo pozytywnie odebrana, dostałam bardzo dużo uwag. Już nawet kwestia tej kartki z całym planem treningu bardzo dużo wniesie. Poszerzyło to horyzonty, zobaczyłam, że tenis stołowy zupełnie inaczej wygląda niż to moje założenie z wcześniejszych doświadczeń, jest bardzo dużo do poprawy. Chciałabym spotkać się jeszcze za rok i usłyszeć, że ktoś powie „Agnieszka rzeczywiście zrobiłaś progres”. Powinniśmy korzystać z tych wniosków, które sobie zapisaliśmy. Bardzo dziękuję wszystkim za atmosferę, która tutaj powstała i mam nadzieję, że wszyscy będziemy korzystać z tych uwag i będziemy się doskonalić w tym temacie. Dziękuję bardzo.

Tomasz Redzimski Przewodniczący Rady Trenerów PZTS, Trener Mistrzów Polski KS Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki: Moim celem było wsparcie Ciebie Jurku w prowadzeniu tego szkolenia, szczególnie w tych momentach, w których ćwiczyliśmy mikrolekcje. Moim osobistym celem było, żeby się doskonalić w obserwowaniu jak pracują trenerzy i wyłuskiwaniu tych najbardziej istotnych rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę, które są dobre i są silną stroną, jak i te, które trzeba poprawić. Celowo nie koncentrowałem się na technice (tylko ogólnie sobie wspominaliśmy o technice), dlatego, że wychodzę z założenia, że macie materiały szkoleniowe wideo, na których ja sam się uczyłem podczas pierwszych szkoleń FUNdamentów, w których brałem udział już wiele lat temu. To z tych materiałów korzystaliśmy, potem sam się uczyłem, dokładnie studiowałem jakie jest ustawienie na nogach, jak wygląda faza zamachu, jak wygląda faza uderzenia, kontaktu z piłką, potem hamowania, powrotu do pozycji, którą część piłki należy potrzeć czy uderzyć, kiedy użyć siły czy zamortyzować, wykorzystać siłę przylatującej piłki. Te wszystkie aspekty techniki możesz doskonalić, poszerzając swoją wiedzę na ten temat, pracując samodzielnie z dobrymi, wysokiej jakości materiałami, które otrzymałeś lub każdy może otrzymać od Jurka. Według mnie nie ma możliwości doskonalenia się w procesie prowadzenia treningu bez feedbacku z zewnątrz, dlatego podczas zajęć, które mieliście ze mną, głównie koncentrowaliśmy się na tym, by doskonalić się w samym procesie prowadzenia lekcji treningowej, zgodnie ze scenariuszem prowadzenia lekcji po mistrzowsku. Ja skupiałem się na tym, by mój feedback był czytelny, zrozumiały i dotykający najważniejszych rzeczy. Starałem się też podkreślać silne strony trenerów, to co już dobrze robią, potrafią i co im świetnie wychodzi. Pewnie mógłbym więcej wyłuskiwać tych rzeczy, postaram się to zrobić następnym razem.

Kolejną rzeczą, pokazał to dzisiejszy trening według mnie, jest to, że trzeba wzmocnić proporcjonalnie w tych szkoleniach całą pracę i wiedzę o treningu taktycznym. Jakbyśmy mogli tak szybko policzyć było tych lekcji 10 czy 12, a była tylko jedna lekcja dotycząca taktyki, czyli 10%, to znaczenie taktyki jest znacznie większe. Sądząc po reakcjach osób, z którymi ja dzisiaj pracowałem, ale też po tym co powiedziałeś Hubert i też Jacek o wisience na torcie, jak ta taktyka ma ogromne znaczenie. Trenerzy otworzyli oczy jakie ogromne znaczenie mają lekcje taktyczne, uczące dzieci zdobywania przewagi w grze i zastosowania narzędzia jakim jest technika, żeby zdobyć przewagę, żeby zdobyć punkty, wygrać seta, wygrać całą grę, a potem całe zawody. Więc myślę, że na kolejnym szkoleniu moglibyśmy dołożyć jeszcze jedną i jeszcze jedną, i podszlifować swoje umiejętności prowadzenia i organizowania lekcji taktycznych.

Bardzo dziękuję tobie Jurku za przygotowanie świetnego szkolenia, ja już trochę się do tego przyzwyczaiłem, że te szkolenia są na najwyższym poziomie, ale też mi za każdym razem to imponuje, jak Ty to wszystko robisz, ile masz materiałów, ile pracy włożyłeś, to ja chciałbym być taki pracowity, ale mam w tym zakresie coś do zrobienia. Dziękuję pani Marto za to, że mieliśmy warunki i że mogliśmy się skupić na tym, żeby dobrze pracować, że niczym innym żeśmy się nie przejmowali. Dziękuję kolegom za współpracę, i Stefanowi, i Marcinowi, i też wam wszystkim, bo zaangażowanie z waszej strony dało mi też zastrzyk energii. Wchodziliśmy na salę po południu o 16, odwracam się, a już jest 18, Jurek podchodzi i mówi, że musimy kończyć. Jeśli tak szybko minęło, to znaczy, że byłem tak skupiony i zajęty tym co robiliście. To wasze zaangażowanie i energia mnie też wciągnęła, więc leciał czas, ja to robiłem z przyjemnością. Liczę na to, że spotkamy się niedługo, i że wszyscy zaobserwujemy jakie poczyniliśmy postępy. Dziękuję bardzo.

Stefan Dryszel, Dyrektor Sportowy PZTS: Na początku dziękuję za wyrozumiałość, nikt nie płakał, że mnie nie było (akurat termin dla mnie nieszczęśliwy), ale praktycznie przez 2 dni obserwowałem odbywające się Mistrzostwa Europy Juniorów i Kadetów, ponieważ jako dyrektor sportowy powinienem być na miejscu na tych zawodach. Ja też oddaję Ministerstwu Sportu sprawozdania z takich zawodów, nie tylko na podstawie sprawozdań trenerów, ale muszę też dołożyć swoją cegiełkę czyli muszę napisać jakie są wnioski szkoleniowe, na co zwrócić uwagę. Zawsze ciężko znaleźć jest taki termin, żeby wszystkim dogodzić. W pierwszych dniach padły takie uwagi, że w tych szkoleniach powinni brać udział także trenerzy Kadr Wojewódzkich, ale w okresie wakacyjnym najczęściej ich nie ma, bo pracują, z kolei jak rozpocznie się sezon, to ci trenerzy pracują na różnych szczeblach, jedni w ekstraklasie, inni na szczeblu pierwszej ligi, ale są tacy, którzy trenują w niższych ligach, nie ma jednego spójnego kalendarza, żeby zgromadzić ludzi w jednym miejscu. Myślę, że im więcej będzie takich szkoleń, tym łatwiej będzie znaleźć taki czas, raz ten przyjedzie a raz ktoś inny na to szkolenie. Trenerzy Kadr Narodowych Juniorów pojawią się dopiero w sierpniu, ponieważ 19 kończą przygotowania do zawodów w Cetniewie.

Ja się bardzo cieszę z tych wszystkich wypowiedzi, bo to nie jest mój pierwszy przyjazd na takie szkolenie, gdzie słyszę bardzo pozytywne opinie na temat tych szkoleń. To jest kolejny przykład, że grupa wyjeżdża zadowolona. Myślę, że to też jest dobra motywacja dla Jurka, który przyjeżdża dobrze przygotowany i z czymś nowym na każde takie spotkanie. Niejeden z was już uczestniczył przecież w szkoleniu z Jurkiem i sam o tym mówi, że są jakieś zawsze nowe elementy, które Jurek wprowadza, czyli Jurek nadal się rozwija, pomimo swojego wieku, super sprawa.

Co jeszcze można powiedzieć: zwracać na początku uwagę na technikę związaną z serwisem. Nie wiem czy na ten temat tutaj była mowa, bo przecież 2 dni nie uczestniczyłem w tych kursach. Z mojego doświadczenia trenerskiego i jako obserwatora wynika, że nieraz zdarzają się takie sytuacje, że nasi zawodnicy popełniają jakieś błędy związane z przepisami określającymi serwis, ja nie mówię, że jest to robione z premedytacją, ale właśnie przez jakieś zaniedbania w tym pierwszym etapie, w którym dziecko uczy się serwować. Kiedy byłem trenerem kadry, nikt nigdy nie zarzucił Lucjanowi Błaszczykowi, że ma nieprawidłowy serwis, a był, polegał na drobiazgu, który wykryła sędzina z Japonii. Lucjan doskonale na otwartej dłoni trzymał piłeczkę nad blatem stołu, ale robiąc wyrzut, opuszczał rękę poniżej blatu i robił wyrzut spod blatu. Przepisy mówią inaczej. To jest niesamowity problem, bo jeżeli ktoś przez tyle lat serwuje w taki sposób, to nie wyrzuci tej piłki, nie będzie miał takiej precyzji, żeby zaserwować. Dbajcie więc o wszystkie takie niuanse.

Druga sprawa, która tak mnie nurtuje, patrząc też na zawody międzynarodowe, i jak później nasi zawodnicy są karani żółtymi kartkami za zachowanie przy stole, to takie same szkolenia powinni mieć też nasi sędziowie. Oni prawdopodobnie nie chcą obciążać karami rodziców czy klubów, być może tych kartek jest za mało, nie zwracają uwagi na to złe zachowanie. Wielokrotnie na zawodach jak ktoś rzucił rakietkę na stół, to sędzia mu pogroził palcem, ale gdy jedzie na zawody międzynarodowe, to dostaje żółtą kartkę, potem czerwoną. Chociaż nie jest to piłka nożna i nie wyrzucają go od stołu, ale jest strata punktów. Podam wam przykład: kiedy Leszek Kucharski był trenerem Ośrodka i mieli mecz drużynowy z Francuzami, to w taki sposób wygrali ostatnią piłkę (nie wszyscy o tym wiedzieli, ale kartka żółta w meczu drużynowym nie dotyczy tylko jednego zawodnika ale przechodzi na całą drużynę), ponieważ oni mieli już jedną żółtą kartkę, było 20: 19 w 3 secie, Francuz za złe zachowanie dostał drugą żółtą kartkę, to się wiązało z czerwoną, strata punktu i koniec meczu. To jest szalenie ważne, bo za złe zachowanie można stracić punkt i w ważnym momencie przegrać, więc musimy zadbać o te wszystkie szczegóły, dotyczące początkowego szkolenia. Czasami w sprawozdaniach do Ministerstwa Sportu po głównych zawodach pisałem we wnioskach, że trzeba podnieść jakość wiedzy trenerów, jak można ją podnieść? no właśnie przez organizację szkoleń. Ja sobie zdaję sprawę, że większość wyjadaczy być może nie zmieni swojego sposobu pracy, choć może pewne rzeczy wprowadzą, ale wy młodzi ludzie, jeśli pójdziecie tą ścieżką, to jest szansa, że rzeczywiście podniesiemy wiedzę trenerską, co z kolei podniesie poziom szkolenia. Być może za parę lat nie będziemy cieszyli się z 10 medali, tylko z 20 na Mistrzostwach Europy, a może też zaczniemy wojować rzeczywiście ze światem, będziemy rywalizowali z Chinami, to są te pierwsze kroki. Te kursy są organizowane od dwóch lat, ale im dłużej to będzie trwało, bo w tenisie stołowym nic nie trwa krótko, wszystko musi mieć swój okres, żeby to zaczęło działać, myślę że jesteśmy na dobrej drodze. Jak zwykle pochwały dla Jurka, tak jak powiedziałem Jurek przyjeżdża  zawsze przygotowany, przyjeżdża zawsze z czymś nowym. Ja nigdy nie szkoliłem młodzieży, ale wyjeżdżając stąd, jak nie pójdę na salę i nie będę tego praktykował, to znowu zapomnę tych wszystkich sformułowań jak co robimy, na co zwracamy uwagę. Jestem w stanie bardziej zwrócić komuś uwagę na stronę techniczną, obiecuję, że w sierpniu kiedy już nie będzie mistrzostw Europy, będę bardziej aktywny.

Czy organizować? Jak najwięcej Jurku i to w tym składzie najlepszych naszych trenerów, którzy mają największe sukcesy. Jak będzie możliwość, to trenerzy Kadr Narodowych, jeśli tylko terminy dopasują, to obiecuję, że oni się tu pojawią. Jeszcze raz dziękuję wszystkim.

Marta Kapuścińska PZTS, Administrator i Koordynator Programów “Pingpongowe Marzenia”, PROTS, wdrażanie ZSK:  Dziękuję wszystkim, że przyjechaliście, dziękuję panu Jurkowi, że mimo dużego obciążenia i dużego stresu jaki to jest dla pana, jest pan tutaj z nami i jest przygotowany fenomenalnie, i zawsze jest coś nowego, co trenerzy, którzy byli już w tamtym roku to zauważają, bo czegoś się dowiedzą, co mogą wprowadzić. Dziękuję panie Tomku jako asystentowi, dziękuję panie Stefanie, dziękuję panu Marcinowi, który niedawno został trenerem Kadry Narodowej, że przyjechał tutaj. Jak najbardziej zachęcamy takie doświadczone osoby, żeby tutaj przyjeżdżały, jest to też motywacja dla trenerów, którzy zaczynają, a którzy nie mają na co dzień styczności z taką kadrą trenerską. Tutaj mają okazję ich poznać, popytać się w kuluarach o różne rzeczy. Jacek Kozłowski mówił, że wstydził się, bał się podejść do trenera podczas turnieju, a tutaj jest taka możliwość. Cieszę się, że coraz więcej osób pyta o te szkolenia, widzi nie problem ale możliwość rozwijania. Trenerzy widzą taką potrzebę i rzeczywiście chcą się szkolić. Te szkolenia przynoszą rezultat i myślę, że jako PZTS będziemy na to zwracać uwagę i z roku na rok coraz więcej organizować szkoleń. Powoli to się wdraża, jest zapotrzebowanie. Dziękuję Jacku (Redzimski) że tu jesteś i też nam pomagasz od strony organizacyjnej. Dziękuję.

Jacek Redzimski Dyrektor Centrum Tenisa Stołowego w Gdańsku: Miło nam było gościć tutaj w Ośrodku taką grupę, która wykazywała cechy grupy inteligentnie pracującej z zaangażowaniem. Cieszę się, że szkolenie miało miejsce u nas, ponieważ chcemy promować zasady takiej pracy w Ośrodku na wszystkich poziomach funkcjonowania naszego Centrum, poprzez pracę szkoleniową, pracę wychowawczą i organizacyjną, we wszystkich jego aspektach. Miło mi gościć inicjatywy i szkolenia, które takie cechy wykazują, czuję wspólnotę sposobu działania i też jako Centrum Szkolenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego finansowane przez naszą federację, wydaje mi się, że to jest najlepsze miejsce, żeby tworzyć warunki i żeby szkolenia się właśnie u nas odbywały, bo to jest wypełnianie misji naszego centrum i idealnie wpisuje się w cele Związku, przynajmniej tak to postrzegamy. Pewną inspiracją może być moja obserwacja: od pewnego czasu aktywnie wspieramy rozwój ruchu amatorskiego, udostępniając infrastrukturę Centrum, mam tu na myśli głównie salę, stoły i sprzęt, i moje obserwacje są takie, że osoby dorosłe, które uprawiają tenis stołowy, amatorzy, którzy być może kiedyś o wyczyn się otarli i czerpią wszelką przyjemność z uprawiania tenisa stołowego, to jest ta część szkolenia amatorskiego, która sprawia wrażenie trochę porzuconej w sensie profesjonalnego wsparcia, wiedzy, podpowiedzi, wyjaśnienia siatki pojęciowej, co się dzieje przy stole, co się dzieje z moim ciałem, jakie są zasady taktyczne. To wszystko, jeśli się przekazuje na dosyć wczesnym etapie zaawansowania lub w ogóle zaczynającym, po pierwsze wywołuje wrażenie zaskoczenia, ale i zaciekawienia, i wydaje się, że odpowiada na dużą potrzebę dostarczenia dobrze poukładanej merytorycznie wiedzy i instrukcji, jak uczyć się grać w tenisa stołowego, i jakie wartości z tego płyną. My tutaj w Centrum też chcemy to skrzydło jakim jest tenis stołowy amatorski wesprzeć, dostarczając instruktażu, informacji w poprawianiu jakości swojej gry, czerpaniu przyjemności i wszystkiego tego co się czerpie z tenisa stołowego.

Wypowiedzi spisała Lucyna Dąbrowska

Zdjęcia: Marta Kapuścińska