Janek Ciepiał wziął udział w III szkoleniu dla trenerów odbywającym się 20-24 sierpnia 2022 w Gdańsku, przygotowującym do walidacji PRK 4. Po zakończeniu szkolenia przystąpił do egzaminu z pomyślnym skutkiem. Wrażeniami dzieli się w poniższym artykule.

GARŚĆ REFLEKSJI NA TEMAT WARSZTATÓW W GDAŃSKU ZWIĄZANYCH Z PROCESEM WALIDACJI PRK 4

W FUNdamentach trenerzy demonstrują techniki z kilku perspektyw. W podobny sposób potraktuję mój feedback o przebiegu walidacji PRK 4, przedstawię sprawę z kilku perspektyw i różnych punktów widzenia. Jurek mawia – podziel całość na części. Spójrz na problem z perspektywy panoramicznej.  

 LOKALIZACJA: Trudno mi wyobrazić sobie doskonalsze miejsce do organizacji imprez o charakterze tenisa stołowego przeznaczonych dla trenerów. Dlaczego? Ponieważ Ośrodek Wyszkolenia Tenisa Stołowego w Gdańsku oferuje idealne warunki do organizacji warsztatów, seminariów oraz egzaminów. Obiekt OSTS jest wyposażony we własną halę gimnastyczną, dysponuje jadalnią, kwaterami oraz nowoczesną aulą. Ponadto Gdańsk mieści się w pobliżu Sopotu, a Sopot to, jak na mój gust, najpiękniejsze miasto w Polsce. Nie twierdzę, że Kraków, Białystok lub Wrocław nie posiadają ciekawych zakątków. Twierdzę, że nie posiadają takiego deptaka, ani plaży, a plaża to żywioł. Mam prawo tak pisać, bo de gustibus non disputandum est.

TEAM: Podczas tworzenia portfolio – do celów walidacyjnych – zdałem sobie sprawę, że moja przygoda z FUNdamentami rozpoczęła się wiele lat temu, i mimo że nie jest to dla mnie pierwszyzna, w takich warsztatach, jak te, które poprzedziły proces walidacji, jeszcze nie uczestniczyłem. To nie tak, że z wcześniejszymi seminariami coś było nie tak. Po prostu te były wyjątkowe za sprawą ekipy. To ludzie tworzą klimat, atmosferę i organizację uczącą się. Z takimi osobami ma się ochotę trenować, zwiedzać knajpy, z dziewczynami iść na dyskotekę. Tacy ludzie to ‘’moja bajka’’ i nie mówię tylko o przygodzie w terenie ale też na hali. Dlaczego warto uczestniczyć w szkoleniu poprzedzającym Walidację PRK 4? Ponieważ najbardziej doświadczeni trenerzy w naszym kraju przyjeżdżają się walidować i można się od nich wiele nauczyć. Szkoleniowcy między innymi z Rzeszowa, Grodziska, Wrocławia, Torunia, Krakowa wymieniający się warsztatowym know how. Wyobraźcie to sobie. Gdybym ja mógł korzystać z wiedzy takich ludzi, gdy stawiałem pierwsze kroki jako trener, dziś mój warsztat byłby w innym miejscu.    

WALIDACJA PRK 4: Niektórzy szkoleniowcy wciąż mają mętlik w głowie. Niektórzy węszą podstęp. Czym jest walidacja? Co się kryje pod pojęciem PRK 4? Walidacja to proces zdobywania rzetelnej wiedzy. Walidacja jest synonimem jakości wykształcenia trenerskiego. W przeszłości bardzo często dochodziło do nadużyć w kwestii przyznawania uprawnień trenerskich. Mechanizm uwolnienia zawodu trenera w 2012 roku lub kupczenie dyplomami trenerskimi umożliwiły wielu ludziom dorobienie się uprawnień za przysłowiową flaszkę. To tajemnica Poliszynela. Wiadomo, że nie wszyscy obchodzili system i dziś nikomu nie zależy na tym, by węszyć kto chodził na skróty, a kto się kształcił autentycznie? Chodzi o to, by pod egidą walidacji zgromadzić i przeszkolić ludzi chcących rozwijać warsztat trenerski i kształcić swoich podopiecznych optymalnie. Walidację sprowokował rynek szkoleniowy. To próba dostosowania się do nowej międzynarodowej sytuacji szkoleniowej. W większości instytucji edukacyjnych mamy do czynienia z pruskim modelem nauczania. System pruski charakteryzuje się kiepską jakością szkolenia, niskimi standardami nauczania, przestarzałymi metodami wtłaczania wiedzy. Jest wycelowany, aby gmatwać rozwój ludzi. Celem pruskiego modelu nauczania jest kształcenie – cofnij – produkowanie automatów, których jedyną ambicją jest pełnienie funkcji słupów zakutych w dyby niewolniczej, industrialnej pracy w fabrykach. Konsumpcyjny trend i kontekst produkcyjnej taśmy. Ludzie mają być na tyle wykształceni, by umieć czytać rozkazy i na tyle głupi, by pozwolić się kontrolować/manipulować i nie rozumieć że system ich wykorzystuje i zniewala. Walidacja PRK 4 stanowi antytezę pruskiego modelu nauczania. Podejrzewam, że większość trenerów chce być świadoma nowoczesnych metod szkolenia w tenisie stołowym, bo chce pomóc w rozwoju swoim podopiecznym. Rynek tenisa stołowego ewoluuje i prężnie zmienia się. Jeśli szkoleniowcy nie dostosują się do zmian, konkurencja zagraniczna nam ucieknie. Międzynarodowy pociąg rywalizacji odjedzie. Znakiem współczesności są dynamiczne zmiany na wielu polach, między innymi w sektorze technologicznym. Jeśli trener zakończył edukację dekadę lub kilka dekad temu i nie czuje potrzeby aktualizowania mapy swojej wiedzy szkoleniowej, przypomina informatyka, który utkwił w latach 90. Walidacja działa pod flagą organizacji uczącej się, czyli takiej, która uaktualnia zasób wiedzy. To największa różnica między organizacją uczącą się oraz innymi instytucjami edukacyjnymi. W organizacji uczącej się ludzie chcą się rozwijać a tym samym potrafią przyznać, że zdarza im się popełniać błędy. Nikt tu nie panoszy się z nadętym ego, nie rozpycha łokciami. Chill… Trudno mi wyobrazić sobie jakościowe szkolenie bez używania narzędzi typu: Messenger, kamera, planer, elektroniczny dziennik treningowy. Podobnie rzecz ma się z treningami w etapach: wstępnym (train to train) podstawowym (train to compete), specjalistycznym (train to win). Dziś trenuje się inaczej, niż kiedyś. Na przykład dawniej trenerzy koncentrowali się na treningu ogólnorozwojowym początkujących tenisistów stołowych w etapie wstępnym szkolenia. Dziś jeśli trener nie wykorzysta bramki transferowej przyspieszonego procesu adaptacji techniczno-taktycznej w sporcie o wczesnym modelu specjalizacji jakim jest tenis stołowy, dziecku/podopiecznemu będzie trudno przebić się do elity. Trendów szkoleniowych jest w bród. Poznawaliśmy je w trakcie warsztatów poprzedzających Walidację PRK 4.  

FORMA WARSZTATÓW: Warsztaty odbywały się dwa razy dziennie: do południa i po południu. Zajęcia składały się z części teoretycznej i praktycznej. To ważne, bo moim zdaniem teoria nie wsparta praktyką wynaturza system szkolenia. Wykłady prowadził Jurek lub cytując Panią Urszulę Jankowską z ministerstwa: Profesor Jerzy Grycan. Wykłady miały formę interaktywną. Nie tylko słuchaliśmy, ale też pytaliśmy i wypowiadaliśmy się wszyscy. To istotne, że bez skrępowania każdy, w każdej chwili mógł zadać dowolne pytanie w myśl przysłowia: nie istnieją głupie pytania, czasami niektórym ludziom zdarzają się nierozsądne odpowiedzi. Tematem przewodnim warsztatów był konspekt mikrotreningu/mikrolekcji. Uczyliśmy się jak przeprowadzać różne lekcje treningowe w ramach optymalnego, profesjonalnego konspektu. Genialny charakter miała praktyczna część szkolenia. Wszyscy trenerzy wymieniali się rolami zawodników, trenerów, mentorów. Dzięki temu mieliśmy okazję skonsultować różne modele know how. Podejrzewam, że nie wszystkim trenerom może się wydawać na początku taka forma dzielenia się wiedzą atrakcyjna. W końcu trzeba wykrzesać z siebie feedback i przyjąć na klatę informację zwrotną. Z czasem szkoleniowcy uczą się jak asertywnie porozumiewać. Na tym poziomie zazwyczaj trenerzy nie popełniają błędów, tylko różnią się warsztatem i chodzi o to, by poszerzyć zakres swojej wiedzy o cudze modele. Sugestie wymagają kompetencji ‘’miękkich’’. Rzecz w tym żeby dyskutować, a nie się kłócić. Mój model prowadzenia treningu jest lepszy, twój gorszy: naprawdę nie chodzi o to! Szkolisz tak, hmm, szanuję to a teraz spójrz jak ja podchodzę do tematu. I jest GIT. Przyswojenie umiejętności miękkich to psychologia komunikacji. Rzecz niezbędna, jeśli chcemy się nauczyć w naszym – nierzadko podzielonym środowisku – rozmawiać. Moim zdaniem warto przyjechać i przekonać się na własnej skórze jak to działa. Jeśli ktoś nie będzie zadowolony, zawsze może zrezygnować z uczestnictwa w warsztatach. Kolejna forma dzielenia się wiedzą to ‘’giełda informacji’’. Wielokrotnie sam przygotowywałem się do egzaminów z wiedzy o tenisie stołowym i musiałem przebrnąć przez opasłe tomy literatury fachowej. Jeśli pracuję w grupie, wtedy proces nauczania skracam do minimum. Mam koleżankę, która specjalizuje się w odnowie biologicznej, więc opracuje ten dział pytań dzieląc się wiedzą. Kumpel – fachura od anatomii – da radę z działem pytań z zakresu biologii, a ja wtedy skoncentruję się na taktyce lub technice tenisa stołowego. Każdy ma innego ‘’konika’’ i specjalizuje się w czymś innym, każdy czy to szkoleniowiec, czy zawodnik różnią się talentami. W grupie uzupełniamy swoją wiedzę. W trakcie wcześniejszych warsztatów FUdamenty wielokrotnie korzystałem z giełdy informacji. W jaki sposób? Moja specyfika pracy trenerskiej dotyczy i dotyczyła pracy w klubach. W oparciu o sekcje nabierałem doświadczenia. Nawet tak duży i prężny klub jak KTS Gliwice posiada odmienną specyfikę, niż Ośrodek Szkolenia Tenisa Stołowego. W ośrodkach szkolenia uczestnicy procesu treningowego mogą partycypować w większej objętości treningowej. Implikuje to możliwość ćwiczenia pojedynczego wątku tematycznego (w oparciu o różne ćwiczenia) w trakcie jednostki treningowej. Przykładowo w poniedziałek zawodnik może trenować ćwiczenia dotyczące pracy nóg a w piątek związane z serwisami i odbiorami. W klubie objętość zajęć jest zdecydowanie krótsza, co wymusza na trenerze ćwiczenie najważniejszych wątków/umiejętności i łączenie wątków, ‘’miksowanie ich’’ w kombinacyjne schematy w obrębie jednostki treningowej. Nie znam innego sposobu pracy, by zrealizować plan cyklu w klubie jednocześnie umożliwiając powtarzalność najważniejszych wątków. Kończąc dygresję, nigdy nie pracowałem w Ośrodku Szkolenia Tenisa Stołowego i nie trenowałem reprezentacji kraju. Nie mam doświadczenia w tym zakresie. Mogę udawać, że wiem wszystko i być hipokrytą i napompować ego i w konsekwencji niczego nie wynieść z warsztatów, a mogę porozmawiać z ludźmi takimi jak Stefan Dryszel, który zjadł zęby na współpracy z kadrą seniorów i poszerzyć kontekst wiedzy o know how dotyczące szkolenia kadrowiczów. Z wieloma ludźmi rozmawiałem w trakcie warsztatów. Im większa grupa, tym prężniejsza organizacja ucząca się, a w konsekwencji ja więcej się nauczę. Spojrzę na kwestię procesu szkoleniowego z różnych punktów widzenia, które reprezentują koleżanki trenerki i koledzy trenerzy. Mnóstwo uczyliśmy się w trakcie wykładów. Zawsze rodzą mi się w trakcie zajęć nowe pytania i uzyskuję od Jurka nowe odpowiedzi.  

SYNERGIA: Nim przystąpiłem do Walidacji PRK 4 zaplanowałem tę akcję ze szczegółami. Wykombinowałem sobie, że poświęcę czerwiec i lipiec na kompleksowe przygotowanie dowodów. Kawa, radio, laptop i jazda z materiałem. Czuję się komfortowo, gdy jestem przygotowany wcześniej, niż wymaga tego termin i taki miałem zamysł. Opracować dowody walidacyjne do końca lipca, a w Gdańsku delektować się plażą i warsztatami. Wyszło tak, jak bywa często w życiu, że wakacje spędziłem w szpitalach, zmagając się z bólem kręgosłupa i nie było mowy o nauce. Całe szczęście, że część dowodów przygotowywałem od września. W innym przypadku nie wyrobiłbym się. Mimo wszystko nie wyrobiłbym się, gdyby nie synergia panująca w ekipie. Pomagaliśmy sobie nawzajem. Były też osoby takie jak Karina lub Bartek, które pomagały innym bezinteresownie. Gdyby nie oni, sam nie zdążyłbym ogarnąć wszystkich dowodów (i nie tylko ja). Było tego sporo i trzeba było ścigać się z czasem. Karina pomogła mi nagrywać i montować filmy, Bartek grał rolę walidowanego zawodnika. Były inne trenerki, inni trenerzy i działacze, którzy ze mną współpracowali. Marta Kapuścińska mnóstwo mi pomogła, działając na podwójnych obrotach w trakcie walidacji. ‘’Kobieta – orkiestra’’. Generalnie wszyscy pomagali wszystkim. Nawet w nocy współpracowaliśmy na hali. Ktoś odpytywał do egzaminu, ktoś trzymał kamerę, ktoś pożyczał statyw, ktoś opracowywał odpowiedzi na pytania egzaminacyjne, byśmy razem dali radę. Kapitalne filmy o technice i taktyce tenisa stołowego nagraliśmy wspólnie z Kariną, Anią, Asią i jej mężem Hubertem grubo po północy. Piotrek ogarniał w tym czasie dysk Google. Nie znam lepszego przykładu jak działa synergia. Oto dowód, że praca zespołowa daje większą jakość niż praca w pojedynkę. Tak działa synergia w praktyce. Ktoś, taki system może nazwać sektą. Jeśli taka jest definicja sekty, że ludzie pomagają sobie bezinteresownie, aby podnieść jakość szkolenia i odnieść wspólne korzyści, to mi w to graj…                            

 PĄCZĄTKUJĄCY SZKOLENIOWCY: Zazdroszczę tym ludziom, że znaleźli się na początku przygody trenerskiej wokół procesu walidacji. Pamiętam swoje początki. Zacząłem szkolić w klubie UKS Spartkaus Gliwice i  wydawało mi się, że posiadam olbrzymią wiedzę, tylko dlatego że kiedyś trenowałem w profesjonalnym klubie – AZS Gliwice. Im dalej szedłem w las treningów, tym bardziej dojrzewała we mnie świadomość, że bycie zawodnikiem a szkolenie kogoś to odmienne sprawy. Innej wiedzy potrzebuje trener, niż zawodnik. Odmienną rolę pełni szkoleniowiec, niż sportowiec. To różne światy, które co prawda przenikają się ale najczęściej na odmiennych płaszczyznach. Jako trener przez wiele lat uczyłem się na błędach i sukcesach, wiele odkryć wymagało kilkunastu sezonów wytężonej pracy. Początkujący szkoleniowcy dostają w trakcie warsztatów walidacyjnych przepis jak szkolić profesjonalnie już na starcie. To daje im olbrzymią przewagę nad konkurencją. Jest jeszcze kwestia propagandy oraz zaszłości. Klub, w którym trenowałem, działał w oparciu o ówczesny paradygmat szkoleniowy, który z czasem przewartościował się i dziś jest nieaktualny. W trakcie warsztatów poprzedzających walidację początkujący szkoleniowcy zapoznali się z najnowszą aktualizacją programu szkoleniowego w okresie wstępnym. Mnie w dzieciństwie nikt nie trenował na wiele piłek, a skrzyżna praca nóg uznawana była wtedy za błąd postawy. Uważam, że kwestie, które przerabialiśmy w trakcie warsztatów za kilka dekad będą tak samo oczywiste jak obecnie trening na wiele piłek, natomiast dziś nie docierają do wszystkich, równocześnie dając trenerom biorącym udział w warsztatach FUNdamenty przewagę nad konkurencją.                                                                                                                                                                         

EGZAMIN: Powtarzam się ale trzeba to podkreślić: walidacja niesie jakość. Aby przystąpić do egzaminu walidacyjnego PRK 4 musiałem przedstawić portfolio z listą dowodów potwierdzających moje umiejętności związane ze szkoleniem w etapie wstępnym. Przedstawiłem asesorom zasiadającym w komisji dziennik treningowy z opisem lekcji na przestrzeni cyklu rocznego. Dziennik uwzględniał także testy sprawności oraz testy umiejętności technicznych. Napisałem artykuł o nowoczesnym paradygmacie szkolenia w okresie wstępnym, nagrałem kilka filmów o tym jak prowadzić mikrotrening w zakresie techniki oraz taktyki i zamieściłem demonstrację wszystkich technik z programu FUNdamenty 1. Dowody uzupełniały: konspekt wydarzenia sportowego, galeria zdjęć, sfilmowany trening w klubie, opis przebiegu ‘’kariery’’ trenerskiej w formie dokumentacji z zakresu szkoleń formalnych i pozaformalnych. Stając przed komisją trzeba obronić dowody i zdać egzamin ustny, ale nim przystąpi się do egzaminu asesorskiego, trzeba zdać test online z wiedzy o tenisie stołowym (chyba że trenerzy posiadają uprawnienia sprzed 2012 roku lub wykształcenie zwalniające z tej części egzaminu). Sporo tego i jeśli ktoś sądzi, że przyjdzie ‘’na waleta’’ i zda egzamin walidacyjny, to jest w błędzie. To nie jest łatwy egzamin, natomiast w trakcie warsztatów asystenci asesorów pomagają się przygotować. Właściwie pomaga cała ekipa. Można wspólnymi siłami pracować nad dowodami i wiedzą potrzebną do zdania egzaminów rozpracowując pytania. Egzamin jest wymagający ale przebiega w przyjacielskiej atmosferze. To wyciąganie wiedzy ale także szczera i rzeczowa rozmowa, z której można wiele wynieść i podczas której można wiele się nauczyć. Nie trzeba też zaliczyć dowodów na ocenę celującą. To nie tak, że jakiś mały błąd przekreśla szansę na zdanie egzaminu. Komisja chce sprawdzić wiedzę kandydata na trenera PRK 4. Nie jest zamiarem asesorów skalowanie wypowiedziGromadzenie dowodów i przygotowania do egzaminu są czasochłonne ale po zdaniu człowiek odczuwa satysfakcję. Dawniej wiele razy w kuluarach słyszałem jak niektórzy polscy trenerzy narzekali jak zazdroszczą Niemcom, Chińczykom lub Japończykom standardów kształcenia trenerów. Otóż walidacja to okazja, by uczestniczyć w światowych standardach nadawania uprawnień trenerskich. Jeśli ktoś chce wynieść wiedzę z warsztatów, nauczyć się szkolić wg najnowszych standardów i zmierzyć się z egzaminem, który niesie jakość, to walidacja jest właśnie dla niego.                                                                                                                                                                                                                                                                              FEEDBACK: Gdy leczyłem kręgosłup wdałem się w rozmowę z lekarzem – tenisistą stołowym. Opowiedział mi, że przez wiele lat pracował jako lekarz w Wielkiej Brytanii i musiał poddać się tam lekarskiej walidacji. Polegała głównie na dostarczeniu dowodów na odbycie w Polsce stażu w szpitalu, ośrodku zdrowia itd. Taka walidacja jest niewiele warta, dlatego, że nie wnosi nic do procesu kształcenia. Jest wielu szkoleniowców w Polsce, którzy chcą być profesjonalnie przeszkoleni. Wielokrotnie rozmawiałem na ten temat z tymi ludźmi. Walidacja umożliwi ambitnym szkoleniowcom w ramach egzaminu uzyskanie informacji zwrotnej na temat warsztatu szkoleniowego. Przykładowo jednym z dowodów jest film o treningu na wiele piłek. Szkoleniowiec przez kilka minut filmuje siebie w akcji w trakcie nagrywania piłeczki. Jeśli technika narzucania pozostawia wiele do życzenia dowie się o tym od asesorów. Podpowiedzą mu jak nagrywać aby zagrania były rotacyjne, jakościowe i o naturalnej fazie lotu. Podpowiedzą jak użyć palców lewej ręki lub narzutu lewą dłonią, by oszczędzać prawą rękę itd., itp. Generalnie jeśli szkoleniowiec porozmawia z asesorami o dowodach, otrzyma informację zwrotną o swoim warsztacie szkoleniowym. Mnóstwo można się nauczyć analizując z asesorami warsztat. Moim zdaniem to największa zaleta procesu walidacji. Ludzie otrzymują feedback o własnym warsztacie szkoleniowym. Trenerzy uczą się jak szkolić profesjonalnie. Tym sposobem wynoszą naukę z walidacji. Interakcja z asesorami poprawia umiejętności. Tak działa organizacja ucząca się. Mowa o refleksji z doświadczenia. Cykl Kolba, sprzężenia zwrotne. Wszystkie formy rozwijania wiedzy mają tu swoje źródło.  

SZCZEGÓŁY: Bywa, że niuanse odróżniają wielkich mistrzów tenisa stołowego od ‘’drugiego garnituru’’ graczy. Takie niuanse odróżniały te warsztaty od wielu innych – pozafundamentowych – w których uczestniczyłem. Darmowe notesy, podstawki do kartek formatu A 4, długopisy. Darmowe to i tamto. Takie gesty czynią różnicę, bo ktoś traktuje uczestników bardzo serio. 

 NOWE POKOLENIE: Jestem przekonany, że młode pokolenie trenerów wyniesie z procesu towarzyszącego walidacji najwięcej. Dlatego namawiam wszystkich młodych lub początkujących szkoleniowców, aby spróbowali sił. Na tablicy korkowej umieszczonej w gdańskim ośrodku szkolenia wisi kartka z następującą sentencją, którą ktoś nakreślił flamastrem: NIE MUSISZ BYĆ WIELKIM ŻEBY ZACZĄĆ, ALE MUSISZ ZACZĄĆ ŻEBY BYĆ WIELKIM. Ta myśl pasuje jak ulał do walidacji. Niektórzy początkujący trenerzy obawiają się konfrontacji z bardziej doświadczonymi kolegami. Niepotrzebnie. Doświadczeni trenerzy też kiedyś zaczynali, rozumieją jak to jest i chcą Wam pomóc. Jest jeszcze inna kwestia, którą zobrazuję przykładem. Kiedyś byłem świadkiem jak pewien szkoleniowiec trenował podopiecznego na wiele piłek, a była to epoka gdy tak zwany narzut nie był powszechnie stosowaną formą treningu. Treningowi na wiele piłek przyglądał się inny trener komentując pod nosem: ale beznadziejny #*# trening, który #*# daje… Niektórzy przedstawiciele starego pokolenia trenerskiego nigdy nie zaakceptowali wartości i zasadności metody treningu na wiele piłek. Trzeba było nowego pokolenia szkoleniowców, aby otwarli się na alternatywną metodę. I to jest właśnie przewaga początkujących szkoleniowców nad doświadczonymi. Otwarty umysł. Brak stereotypów. Kiedyś początkujący naukowiec rozwiązał profesorski problem, dlatego że nie wiedział, że się nie da. Profesorzy wiedzieli coś, o czym on nie miał pojęcia i to jemu się udało. Być może to właśnie młode pokolenie trenerów skorzysta z procesu walidacji najwięcej? Widać było też u niektórych – nie tylko początkujących ale też doświadczonych – szkoleniowców postęp i rozwój w trakcie warsztatów. Ludzie z instynktem trenerskim i pasją bardzo wiele wynoszą z takich warsztatów pod warunkiem, że chcą się uczyć i angażować. Gdy rozmawiałem z niektórym szkoleniowcami pierwszego i ostatniego dnia warsztatów, to czuło się inną jakość świadomości treningowej u nas wszystkich. Uważam, że szkoleniowcy pokroju Kariny: zaangażowani, o otwartym umyśle, którzy szybko się uczą, są przyszłością tenisa stołowego w Polsce od strony trenerskiej. Oby jak najwięcej takich ludzi gromadziło się wokół procesu walidacji.   

PRZYGODA: Było super w trakcie warsztatów pod wieloma względami. Dzięki całej Ekipie za ten wspólnie spędzony czas.  

                                                                                                                                                                      Jan Ciepiał

Zdjęcia: Marta Kapuścińska