MP: Co możesz powiedzieć o sobie?
JG: Tenis stołowy jest moja pasją. Zajmuję się od trzydziestu kilku lat tenisem stołowym jako narzędziem rozwoju ludzi. 30 lat spędziłem pracując jako trener (trener tenisa stołowego, trener mentalny), w tym około 20 lat z kadrami narodowymi Polski i Australii. Przez 11 lat pracowałem z grupą kadry narodowej mężczyzn (Błaszczyk, Krzeszewski, Szafranek, Dziubański, Kusiński, Skierski, Napiórkowski, Redzimski i wielu innych).Postanowiliśmy sobie metodą ‘krok po kroku’ dążyć do najwyższych celów jakie można osiągnąć w sporcie. Kilkanaście lat temu Lucek Błaszczyk był bardzo bliski zdobycia mistrzostwa świata, ograł nie tylko kolejno trzech silnych Chinczyków (Chen Yinghua, Feng Zhe i Ma Wenge) w turnieju indywidualnym, ale w okresie kilku miesięcy (tuż przed, i tuż po mistrzostwach) pokonał między innymi Perssona (2-krotnie), Rosskopfa, Fetznera, Korbela, Schlagera, Liu Guolianga i paru innych.. Ale nasze pierwsze podejście się nie udało, Lucek Błaszczyk awansował wtedy jedynie do ćwierćfinału Mistrzostw Świata… Wtedy pracowaliśmy mając na swoje programy poniżej 5% środków, którymi dysponowały czołowe kraje Europy… Cały czas dalej zastanawiam się co jest potrzebne – jaka sprawność, jaka technika, jaki umysł, jakie systemy szkolenia, systemy finansowania, jaka organizacja i kultura itp., aby pokonać Chińczyków , i aby tenis stołowy prowadził nas do wyższych poziomów rozwoju osobowego i społecznego…

MP: Ta pasja stała się sposobem na życie?
JG: Tak. Pracując dla różnych federacji i klubów, od lat funkcjonuję jako niezależna firma szkoleniowa. Prowadzę różne szkolenia dla zawodników, instruktorów, trenerów, działaczy (otwarte treningi dla osób z kraju i z zagranicy, seminaria, konsultacje szkoleniowe, kursy dla instruktorów itp.). Będąc trenerem mentalnym prowadzę kilka razy w roku treningi mentalne w tenisie stołowym, czasami prowadzę jakieś szkolenia dla biznesu. Dzielę się tym co wiem i co umiem na temat tenisa stołowego, tak aby uprawianie go było pozytywnym doświadczeniem, i prowadziło do Mistrzostwa. Od lat prowadzę też różnego rodzaju działalność menadżerską. Na przykład sprowadziłem do kraju, na zapotrzebowanie różnych klubów, wielu zawodników i trenerów z Chin, jak choćby Miao Cangsheng, Xu Jie czy Xu Wenliang.

MP: Jaką rolę w twoim życiu spełniła lub pełni Australia?
JG: Australia to kraj mojej emigracji z wyboru, kraj moich dorastających dzieci, i mojej byłej żony… Australia to atrakcyjny kraj do życia, do którego pewnie kiedyś wrócę… To kraj ‘zwycięski’, bardziej zaawansowany cywilizacyjnie od nas. Dla mnie Australia to idea wolności, odwrotność zaścianka, to zachęta, aby myśleć globalnie, ponadnarodowo, aby budować mosty, aby razem budować lepszy świat. Myślenie globalne wydaje się tam być znacznie bardziej powszechne, niż u nas. Na przykład w misji przeciętnej szkoły jest ‘wychowanie dobrego obywatela świata’ (dobrego człowieka), umiejętność prowadzenia globalnego biznesu jest na znacznie wyższym poziomie itp.. . W mentalności australijskiej jest ‘tworzyć coś nowego, lepszego’… Przenosi się to ogólnie na sport, gdzie wprowadza się tam wiele innowacji szkoleniowych i organizacyjnych. Dla mnie osobiście w Australii wiele się wydarzyło. W Australii zebrałem i sprecyzowałem swoje główne idee dotyczące bardziej ‘holistycznego’ szkolenia w tenisie stołowym… Australia pomogła mi uświadomić sobie wiele mitów w jakich żyjemy…

MP: Jakich mitów?
JG: Na przykład co jest ‘medialne’ a co ‘nie jest medialne’. Dla większości Chińczyków na przykład najbardziej ‘medialny’ jest tenis stołowy, tam Waldner został uznany za ‘sportowca wszechczasów’. U nas bardzo popularny (‘medialny’) jest między innymi żużel… Prowadziłem duże zgrupowanie dla 40 osób z kadry Australii i Nowej Zelandii. Stamtąd pochodzi wielu mistrzów ‘speedway’a’, między innymi legendarny Ivan Mauger. Kiedyś przerwałem trening, i opowiedziałem zawodnikom historie jak Mauger przełamał się po swoim wstępnym niepowodzeniu (wręcz klęsce) w lidze brytyjskiej… Ale nikt nie słyszał o takim sportowcu!! Nikt z 40 reprezentantów Australii i Nowej Zelandii nie słyszał o takim sporcie speedway!! Przejechałem potem całą Australię robiąc różne szkolenia dla trenerów i zawodników, ale nikt nie słyszał o takim sporcie speedway co to ‘jeżdżą w kółko wokół takiego toru’. ‘To musi być strasznie nudne’, mówili. Dopiero w Brisbane, znalazłem człowieka w barze, który pochodzi z Anglii i wiedział co to jest ‘speedway’. Inny przykład… większość kibiców sportowych w Australii dowiedziała się przed Sydney 2000, że jest taki sport ‘piłka ręczna europejska’ ( i robili konkurs kto z football’u australijskiego czy rugby chciałby ‘zapisać się do olimpijskiej drużyny piłki ręcznej europejskiej’). Dopiero w Australii uświadomiłem sobie jak całe kultury mogą się beznadziejnie mylić, żyjąc jakimiś swoimi mitami. Nie mitologia pojedynczego człowieka, ale mity całych środowisk lub nawet całych narodów… Z badań Kena Wilbera wynika, że 70% dorosłej społeczności świata żyje jeszcze w świecie magii i mitów, w Polsce być może nawet więcej…

MP: Dlaczego wróciłeś do Polski? Co robiłeś na Bronowiance?
JG: Poza osobistymi sprawami, zdecydowało to, że cały czas miałem jednak poczucie, że mam tu jeszcze coś do zrobienia… Do powrotu do Polski (dwukrotnie) zachęcił mnie prezes Bronowianki, Kazimierz Skrzypek… Gdybym nie wrócił, pewnie nigdy bym swoich książek nie przetłumaczył na polski… Z tego nie powstałby „Integralny tenis stołowy”. W Krakowie spędziłem prawie 7 lat (z roczna przerwa na m.in. Townsville w Australii). Przez pierwsze kilka lat rozwijaliśmy tam szkolenie dla Kadry młodzieżowych PZTS, pracując z kadetami i juniorkami PZTS, i ośrodka, a przez ostatnie 2 i pól roku zajmowałem się szkoleniem drużyn Bronowianki, szkoleniem dla dzieci, szkoleniami dla instruktorów, treningami mentalnymi dla kadry ośrodka itp. W ramach różnych akcji stale współpracowałem z klientami z różnych krajów: z Holandii, Niemiec, Australii itp..

MP: A jak to się stało, że znalazłeś się w Warszawie?
JG: Po tym jak (jak to powiedzieli moi ‘integralni’ koledzy) „środowisko w Krakowie mnie wypluło” miałem rzeczywiście dylemat co dalej robić… W związku z ‘prawie już wydrukowaną książką’ wygrała opcja pozostania w kraju.. Grupa życzliwych ludzi z Warszawy oraz względy osobiste spowodowały, że się tu znalazłem. Pewnie pomogły mi w tym moje korzenie, bo moja mama urodziła się w Warszawie, i tu kiedyś mieszkała moja rodzina, i coś mnie tu nieokreślonego pociągnęło. Warszawa to z jednej strony trochę wydaje mi się zaścianek, ale jednocześnie miejsce o bogatym potencjale i możliwościach, jeśli chodzi o tenis stołowy… To wydało mi się też być dogodnym miejscem do rozprowadzania idei ‘integralnego tenisa stołowego’… i kolejnych moich projektów szkoleniowych…

MP: Czego oczekujesz po wydanej książce?
JG: Chcę, aby „Integralny tenis stołowy” był sposobem podzielenia się ze ‘światem’ moją wizją tenisa stołowego, szkolenia itp. Jestem przekonany, że integralna wizja świata Ken’a Wilber’a jest najlepszą znaną mapą rzeczywistości jaką dotąd odkryła ludzkość. Chcę dotrzeć z tą ideą do 10 000 ludzi tenisa stołowego w ciągu najbliższych 2 lat (między innymi też wydaniem angielskim)… Szukam ludzi, którzy lubią grę w tenisa stołowego i chcą się przy tym rozwijać. Szukam ludzi, którzy chcą i umieliby w jakikolwiek sposób wspierać rozwój takiego integralnego sportu, sportu, który współtworzyłby lepszy świat dla nas i dla następnych pokoleń… Jeden z czytelników, który od lat pracuje z czołowymi sportowcami świata w innych dyscyplinach, powiedział przeglądając książkę, że to „Biblia i filozofia sportu dla każdego myślącego trenera na najbliższe 20-25 lat”… Książką, i innymi produktami informacyjnymi ‘Integralnego tenisa stołowego’, chcę dotrzeć do myślących ludzi, którzy uprawiają tenis stołowy i jednocześnie szukają wyższych wartości… „Integralny tenis stołowy” to program na wiele lat. Zdaje sobie sprawę, że mogę z nią na razie trafić tylko do bardzo wąskiej grupy ludzi, którzy chcą się rozwijać, i przekraczać ‘siebie’… ale z drugiej strony pamiętam jak niedawno nasi najlepsi trenerzy i zawodnicy byli oburzeni na mnie że gramy ‘na piłki’, a ‘nikt tak w Europie nie trenuje, i tak się u nas nie da’, albo ‘po co w tenisie stołowym trening siły, tego też nikt w Europie nie robi’… itp. Czasy się zmieniają…

MP: Na czym polega Twoja wizja integralnego tenisa stołowego i sportu?
JG: Przede wszystkim rozumienie Mistrzostwa jako procesu, jako ‘sposobu podróżowania, a nie miejsce przeznaczenia’, to znajdowanie Mistrzostwa w ‘sobie’, to zaczynanie od ‘siebie’, od zwykłej, codziennej pracy nad sobą; poszukiwanie i kultywowanie wewnętrznego spokoju, wewnętrznej harmonii w sobie… Według mnie tenis stołowy, może być świetnym narzędziem do takiej pracy nad ‘sobą’. Sport ma wbudowaną ideę ‘przekraczania siebie’, pasję rozwoju… i myślę, że jeśli ukierunkuje się ją w kierunku bardziej integralnym, nie tylko na ciało, ale także na rozwój umysłu, Ducha i cienia (naszej tak zwanej ‘ciemnej strony’) to może prowadzić do znalezienia w sobie dużo bardziej „Oświeconego Mistrza”… Z perspektywy integralnej zrozumiałe jest budowanie integralnych organizacji, organizacji uczących się, w których wykorzystywane są między innymi idea pracy nad sobą (pasja rozwoju i doskonalenia), tworzenie wspólnej wizji, tworzenie ‘zespołów marzeń’, synergia, tak, aby 1+1 równało się 11; aby robić coś znaczącego, aby tworzyć warunki rozwoju dla każdego, aby tworzyć ‘miłość’, aby uzyskiwać wyższe zyski i lepsze wyniki. Z perspektywy integralnej możesz odkryć, podobnie jak Fred Koffman, że ‘jeśli chcesz robić biznes w bardziej oświecony sposób, to wchodzisz do społeczności i pytasz jak mogę tu wnieść więcej światła i więcej miłości do tej sytuacji, cokolwiek to jest’… na przykład pingpong… Integralne szkolenie w znacznie większym stopniu może wykorzystać istniejący potencjał utalentowanych zawodników tworząc dużo lepsze warunki, wykorzystujące dużo lepsza organizację, dużo lepszą kulturę… Najnowsze badania Integralnego Instytutu wskazują na to, że za jakiś czas będziemy mogli tworzyć systemy szkolenia dużo doskonalsze od tych istniejących w marksistowskich Chinach Ludowych, ZSRR, PRL, czy socjalistycznej Europie…

MP: A jakie masz tu „warszawskie” pomysły szkoleniowe?
JG: Pierwszy to związany z ATS-em. ATS może być bazą dla szeregu rodzaju różnych szkoleń na większą skale… Z Sebastianem Popielem, Filipem Młynarskim oraz Krzysztofem Piwowarskim chcemy ‘krok po kroku’ rozwijać atrakcyjne miejsce do uprawiania tenisa stołowego w centrum Warszawy… Realizujemy codzienne treningi dla kilkunastoosobowej grupy, zapraszając różnych zawodników wg programu ‘trenuj z nami’. W zajęciach stale uczestniczy obok Filipa Młynarskiego, Magda Sikorska, Dominika Dąbrowska, zespoły I i II ligowe klubu itp. Głównym wyzwaniem jest nauczenie całej grupy zasad sportu wyczynowego, stuprocentowego zaangażowania i koncentracji na treningu, opanowanie podstaw gry itp.. Od roku pełnię funkcje stałego konsultanta dla drużyny Baruch Dojlidy Białystok – wspieram prezesa Mariusza Barucha, trenera Piotra Napiórkowskiego i zawodników na części zawodów ekstraklasy oraz czasem treningach. Piotr i Paweł Chmiel oraz Marcin Czerniawski przez kilka dni w miesiącu mają możliwość trenowania na ATS-ie. Ich obecność na treningach wzmacnia zdecydowanie jakość treningu, bo są to profesjonalni gracze tenisa stołowego. Raz w tygodniu prowadzę trening mentalny z drużyną Nadarzyna. Myślę, że nasza współpraca dobrze się układa. Trenerzy Marcin Kusiński i Piotr Witkowski z całą swoja ekipą przyjeżdżają na dwugodzinny trening mentalny, a następnie dwugodzinny wspólny trening techniczno-taktyczny. Wygląda na to, że obie grupy szkoleniowe budują między sobą most i wzajemnie inspirują się do stałego doskonalenia ‘krok po kroku’. Od miesiąca zacząłem również gościć dwa razy w tygodniu w SPTS w Łomiankach. To bardzo ciekawe doświadczenie w tworzącym się klubie prowadzonym przez Waldka Czapskiego. Głównym wyzwaniem jest obecnie przetworzenie klubu rekreacyjnego w wyczynowy z pozostawieniem dotychczasowego miejsca dla grup rekreacyjnych. Jednym z pozytywów tej współpracy wydaje się być pomysł kolejnego projektu na znacznie większą skalę… W czerwcu 2008 (5-8, 12-15, 19-22), w Łomiankach, organizuję wraz z grupą wspierających organizacji i osób, duże seminarium szkoleniowe „Integralny tenis stołowy” dla trenerów, instruktorów, nauczycieli wychowania fizycznego, animatorów sportu, z możliwością ukończenia kursu instruktorskiego! Ma to być integrująca i szkoleniowa impreza, która naprawdę może poprowadzić nas na wyższe poziomy pod każdym względem, impreza jakiej jeszcze chyba w kraju nie było!! Miesiąc temu siedząc w Złotych Tarasach z Tobą Marku, zaczęliśmy wymyślać, jak można przemienić skromny kurs instruktorski w integrujące całe środowisko wydarzenie szkoleniowe… no i trochę się to rozwinęło… Odczuwam ogromną wdzięczność wszystkim osobom, które zadeklarowały już swój udział w seminarium/kursie, że zgodziły zaszczycić nas swoim udziałem. Bardzo bym chciał jako gospodarz „integralnego tenisa stołowego” wydobyć z każdej osoby, to co jest w nim najlepsze, to co jest jego unikalną pasją… Naprawdę wierzę, że w każdym z nas drzemie Geniusz… Już teraz zapraszam wszystkich, aby się osoby chętne zgłaszały e-mail’owo jerzy@integralnytenisstolowy.com lub telefonicznie +48 696 557 718 na kurs instruktorski i seminarium. Wraz z seminarium szkoleniowym/ kursem instruktorskim planuję szereg dalszych akcji, między innymi zintensyfikowane szkolenie dzieci i młodzieży na dużą skalę… Między 30 lipca do 30 sierpnia wraz z ATS organizujemy duży obóz szkoleniowy w Chinach. Udało nam się sfinalizować sprawy związane z biletami… Na tą imprezę też już można się wstępnie zgłaszać…

MP: Jakie są Twoje marzenia?
JG: Moje marzenia krążą między innymi wokół tworzenia sportu, który poprzez mądre dążenie do Mistrzostwa rozwija ludzi integralnie – ciało, umysł i Ducha (cokolwiek to dla różnych ludzi znaczy)… Zastanawiam się jak mogę sam szkolić dużo lepszych zawodników, trenerów i działaczy, niż byłem czy jestem… Jak moglibyśmy szkolić dużo lepiej niż szkoleni byli i są obecni mistrzowie świata… Jak budować tenis stołowy, który rozwija zawodników, trenerów, działaczy, całe środowisko – ciało, umysł, organizację, kulturę… Jak tworzyć światowej klasy integralne systemy szkolenia, który wyprzedziłyby wszystko to co istnieje w świecie sportu i tenisa stołowego? Wyobrażam sobie jak wyglądałoby takie integralne centrum tenisa stołowego marzeń…