Refleksje po obozie Integralnego Tenisa Stołowego, który odbył się w Rzucewie. p8030072 p8030057

WF: Jestem z Krakowa, mam 12 lat.

JG: Kończy się obóz,  z czym zostajesz?

WF: Zostaje z dużymi umiejętnościami w tenisie stołowym, z nowymi kolegami i przyjaciółmi, i z przyjemną atmosferą, z miłymi wspomnieniami.

JG: Czego się tutaj nauczyłeś?

WF: Nauczyłem się dobrze grać topspin z ciętej piłki, udoskonaliłem mój bekhend, lepiej gram przebicie i nauczyłem się, że w życiu są bardzo ważne rzeczy jak znajomi i przyjaciele.

JG: Gdybyś miał podsumować trzy rzeczy, które Ci się najbardziej tu podobały, to co to by było?

WF: Najbardziej podobało mi się, że do każdego podchodzono tak samo, że nie była jakaś osoba wyróżniana specjalnie, wychwalana, czy że na starcie od razu miała łatwiej.  Można się było dużo nauczyć i była miła atmosfera.

JG: …a trzy rzeczy, które Ci się najmniej podobały?

WF: Pobudka o 6.30 rano i tylko tyle, nic więcej.

JG: Wracasz do domu, spotkasz rodzinę, przyjaciół, co im powiesz?

WF: …że warto było tutaj przyjechać i warto było to wszystko przeżyć, bo to jednak jest niesamowite co tutaj się dzieje i jak tu można spędzać czas.

JG: Na czym polega ta niesamowitość?

WF: Rzadko się zdarza taka atmosfera i taka możliwość do treningów. Wszyscy są uśmiechnięci, zawsze z kimś można porozmawiać. Każdy do każdego jest dobrze nastawiony, nie ma żadnych kłótni, nic się nie dzieje, nie ma żadnych problemów.

RM (12 lat):  W tenisa stołowego gram już od dwóch lat. Z obozu wyjeżdżam z nowymi umiejętnościami i mimo, że nie zająłem jakichś rewelacyjnych miejsc na turniejach, jednak uważam, że bardzo dużo się nauczyłem, to było jednak CO? po prostu i bardzo mi smutno stąd wyjeżdżać.

JG: Czego się nauczyłeś?

RM: Na pewno topspina z piłki podciętej, bo z tym był zawsze największy problem, to była moja „pięta achillesowa” a jednak się nauczyłem. Tutaj też dowiedziałem się , że ?le pracuję na nogach i trener powiedział, że będziemy nad tym pracować.

JG: Wymień trzy rzeczy, które ci się najbardziej podobały?

RM: Pierwsza rzecz to samo trenowanie, tutaj wstawałem chętnie na trening (w domu czasem z oporami); druga rzecz to na pewno osoby, zarówno moi rówieśnicy, jak i młodsi albo nieco starsi, z każdym się dało porozmawiać, pobawić, coś porobić, a  trzecia rzecz to trenerzy – każdy był bardzo przyjemny, z każdym się dobrze trenowało a najbardziej z Panem Zygmuntem, nie wiem czy tak mogę to nazwać, ale się z Nim zaprzyja?niłem.

JG: …a trzy rzeczy, które Ci się najmniej podobały?

RM: To już będzie ciężkie, nie ma takich rzeczy, które mi się nie podobały – powiem Panu, wszystko miało plusy i było fajne po prostu.

JG: Za chwilę wyjeżdżacie, wracasz do rodziny, kolegów, co im powiesz?

RM: …że to były najlepsze wakacje w moim życiu i będę to utrzymywał pewnie do czasu, kiedy pojadę na następny obóz tenisa stołowego.

JG: Dziękuję Ci za wywiad, trzymam kciuki, żebyś pracował, trenował dalej i myślę, że będziemy się jeszcze spotykać.

NB (15 lat): Trenuję 3-4 lata, uwielbiam tenisa stołowego. Może mój topspin jeszcze nie jest doskonały ale na pewno poprawiła się technika, gram coraz pewniej i coraz bardziej wierzę w siebie, w swoje możliwości i cieszę się z tego.

Najbardziej podobało mi się towarzystwo, na pewno plan dnia i wolny czas wieczorami, który spędzaliśmy z opiekunami, można było pogadać, pójść do sklepu, było fajnie.

… a najmniej?  … może wczesne wstawanie.

Na tym obozie nabrałam pewności siebie i podchodzę do stołu z nastawieniem, że mogę wygrać.

JG: Tak rozmawialiśmy z Twoim tatą, że może byś kiedyś chciała wejść do naszego programu FUNdamenty, popracować jako trenerka?

NB: Chętnie, właśnie zastanawiałam się nad tym i po cichu myślałam, że kiedyś mogę w to wejść.

JG: Twoja siostra jest trenerką żeglarstwa…

NB: …ale dopiero za kilka lat.

JG: Teraz masz przed sobą inne zadania, ale zauważyłem, że masz predyspozycje do bycia dobrym nauczycielem w przyszłości, tam gdzie się pojawiasz, od razu tworzy się grupa. To oczywiście nie musi tak być, bo może odkryjesz dla siebie coś innego, ale wykazujesz takie właśnie cechy. Co powiesz innym o tym obozie?

NB: …że cieszę się, że zdecydowałam się wziąć w nim udział, że super treningi i super kadra i towarzystwo, dzięki czemu bardzo dobrze się trenowało. Polecałabym na pewno ten obóz.

JG: Pół wakacji spędziłaś w Międzyzdrojach i Rzucewie, jak byś porównała te obozy?

NB: Niby były takie same ale też się różniły, tutaj szybciej mi płynął czas, ale obydwa mi się podobały , każdy ma swój urok. Na każdym obozie, którym jestem jest inna atmosfera, ale treningi są na tym samym poziomie i są super, tak że mogę trenować te 6 godzin dziennie, mogę ulepszyć swoja grę. Tutaj byłam w pierwszej grupie i mimo, że nie byłam najlepsza, to podobało mi się, że mogłam dołączyć do tej grupy i z nimi grać.

p8070118 p8070087 p8070058

KT: Mam 14 lat, mieszkam w Gdyni, przyjechałam na obóz z młodszym bratem. Tenisem stołowym „zaraziła” nas mama.

Teraz po obozie będę grać pewniej te nowe rzeczy. Topspina, podcięć i bloku nie używałam  dotąd pewnie, bo tak dobrze nie umiałam, teraz mam wrażenie, że więcej poćwiczyłam, przypomniałam sobie i mam nadzieję, że będę częściej używać w grze grając z rodzicami lub w szkole.

Według mnie to jest bardzo dobre, że byliśmy podzieleni na cztery grupy treningowe. Jak byłam na innym obozie porównując, to wszyscy byliśmy w jednej grupie i ci słabsi i ci lepsi. Wiadomo, że jak nie opanowali jeszcze podstaw i idą od razu na głęboką wodę, to się z tym niepewnie czują, albo cała grupa robi coś innego, a oni są odizolowani i robią swoje ćwiczenia. Tutaj jednak wszyscy byli w tej swojej grupie na jednym poziomie i nie było jakichś „odrzutków” specjalnych.

Druga rzecz, która mi się tutaj podobała, to to, że były treningi dwa razy dziennie, bo rok temu na tamtym obozie  były trzy razy dziennie i to było trochę za dużo, nie dawałam rady.

Ciekawe jest to, że Trener przed każdym treningiem opowiada co będziemy przerabiać, puszcza te filmy, tłumaczy dokładnie, chociaż niektórzy troszkę przysypiają, ale ja starałam się uważać.

Trochę stresujące było to, że podczas turniejów była walka o przejście do grup, były duże emocje i niektórym bardzo zależało, żeby nie spaść z grupy, ale równocześnie ćwiczyło się grę, można było zmierzyć się z innymi zawodnikami i to jest zupełnie coś innego niż trening.

Po powrocie opowiem, że ciężko tutaj trenowałam ale przy dobrej zabawie również, bo stwierdzam, że fajni ludzie tutaj są. Ja w ogóle uważam, że sportowcy mają inne charaktery, niż ludzie nie uprawiający sportu, lubię  z nimi rozmawiać, fajny klimat, bardzo mi się obóz podobał.

p8070191 p8070160

PP: Treningi były bardzo dobre i intensywne, ważne były turnieje. Podobał mi się rejs żaglówką, potem poszliśmy sobie na plażę jedliśmy lody, gofry. Były też dobre rozruchy, chociaż trochę było za mało biegania.

W porównaniu z zeszłym rokiem, spotkanie z kapelą kaszubską było trochę inne, brakło nauki ABC języka kaszubskiego i tamtej atmosfery. Nie było też dyskoteki (jak w Międzyzdrojach). Ale ogólnie wszystko było dobrze.

p8070202

HT (11 lat): Chciałem lepiej grać, poprawić się i stwierdziłem, że przyjadę na ten obóz.

JG: Słyszałem od Twojej mamy, że grasz w szachy, jesteś w kadrze…

HT: Tak, bardziej gram w szachy niż w tenisa stołowego, ale mamy stół w domu i sobie ćwiczę.

JG: Z czym zostajesz?

HT: Nauczyłem się serwów, podcięcia, przebicia, trochę topspina. Podniosłem swój poziom, poznałem jakie mam umiejętności. Poznałem trochę osób.

JG: Co Ci się nie podobało?

HT: Czasem w pokoju trochę kłóciliśmy się o klucz…

JG: …ale porządek trzymaliście, dostaliście specjalną nagrodę za czystość.

Masz ochotę dalej trenować tenisa stołowego?

HT: Bardziej szachy, a tenis jako drugi sport. Chyba za rok też przyjadę

LW:  W tamtym roku byłam bardziej spięta i zdekoncentrowana. Na tym obozie chciałam poprawić swoje umiejętności np.topspin czy podcięcie i w większej części spełniłam swoje oczekiwania, choć nie jest to na tym poziomie, na którym chciałabym, żeby było. Chcę grać bardziej stanowczo i topspina wprowadzić do gry. Jestem zadowolona, bo nauczyłam się serwu z boczną rotacją, który zawsze mnie inspirował, trener mi go pokazywał ale nie wychodziło mi tak jak teraz.

Było fajnie, wiele rzeczy podszkoliłam

p8040001 BW (12 lat): jestem z Warszawy, trenuję ok. 2 lat dwa razy w tygodniu, wcześniej grałem z tatą i dziadkiem. Tutaj wydarzyło się dużo rzeczy. Ogólnie obóz mi się podobał, były fajne wycieczki i turnieje, posiłki były też nie najgorsze choć trochę małe porcje. Było fajnie poza drobnymi sprzeczkami. Podobały mi się treningi, zwłaszcza elementy wymyślane przez trenerów. Brakło mi pogrania w piłkę, bo trener uważał, że jesteśmy zmęczeni po treningu. Opowiem rodzicom, że nakrywaliśmy do stołu przed posiłkiem

JG: To Twój piąty obóz (licząc zimowy), co Ci się najbardziej podobało?

DP (7 lat): Najbardziej mi się podobało jak grałem z tym piórkowcem, grałem topspin i wygrałem 3:1, a najmniej …jak grałem przebicie.

JG: …ale widziałem jak stosowałeś przebicie i jak dużo punktów zdobywałeś z przebicia, obserwowałem  jak potrafisz już ładne akcje grać jak Ma Long, bliżej, dalej, topspin bekhendowy.  Widzieliśmy wczoraj film jak trenował mały Waldner i Person, pomyślałem o Tobie, ponieważ to pierwszy obóz, na którym byłeś niesamowicie skupiony przez cały trening.

DP: Strasznie lekko grałem smecz bekhendowy, a jak mi ktoś wystawił na bekhend, to zagrałem mu ostro. Na obozie w Luboniu będę miał nową rakietkę i nową okładzinę – tata mi obiecał.

JG: Jaki był ten obóz, co się dla Ciebie tutaj wydarzyło:

JK: Duży przełom, zrozumiałem, że w meczu się walczy do końca i nie zrzuca się winy na to, co boli (że to gram ja, a nie moja ręka).

JG: Walczyłeś o 9 miejsce i zagrałeś trzy dobre gry.

Wymień trzy rzeczy, które Ci się najbardziej podobały na obozie.

JK: …  jak grałem z obrońcą wcześniej, to waliłem na siłę, bo nie wiedziałem jak z nim grać a teraz zagrałem lekko, (bo z atakującym gram silniej, żeby była większa rotacja).

Druga rzecz: granie na piłki czyli trening wieloma piłkami, w klubie zawsze się ustawiam pierwszy, bo to mi się najbardziej podoba. Trzecia rzecz, że poznałem dużo nowych osób.

JG: Przyjechała nowa grupa z trenerem Rafałem i Pawłem.

JK: W Międzyzdrojach były 3 osoby od trenera Pawla a tutaj aż 11.

JG: Co Ci się podobało najmniej?

JK: Najmniej … mi się nic nie podobało, wszystko było ok.

Warto pojechać na obóz jak się chce mieć sukcesy, W tamtym roku grałem miernie, a teraz gram już lepiej, bo je?dziłem na obozy i pó?niej dostałem się do grupy trenera Mariusza i trenowałem jak na FUNdamentach, i to był wielki krok.

JG: Czym ten obóz różnił się od wcześniejszych?

JK: Tym, że był obrońca.

JG: Jeszcze był inny piórkowiec oprócz Ciebie

p8030115 a

AW (9 lat): Gram 3 lata. Pobiłem swój rekord:  800 odbić w 5 minut i  1520  w 10 minut. Pierwszy raz tak ćwiczyłem, że byłem cały mokry, mogłem z koszulki wyciskać pot i wypiłem całą butelkę wody. Na ostatnim turnieju grałem topspina, a dotąd zawsze się obawiałem go zastosować. Następny mój rekord to zajęcie 24 miejsca na turnieju – na poprzednim obozie byłem 29. Udoskonaliłem forhend w półdystansie, topspin, smecz i bekhend.

Podobała mi się jazda na koniach, zawody i ognisko, było całkiem fajnie, bawiliśmy się w “osła”, śpiewaliśmy piosenki.

JG: Co Ci się podobało najmniej?

AW: Zaserwowałem „siekierkę” i uderzyłem o kant stołu i mi się wgniotła rakietka.

JG: Co powiesz bliskim, kolegom o tym obozie?

AW: … że warto na te obozy przyjeżdżać, jest fajnie, miło, chociaż dla niektórych nie było tak miło, bo jednemu koledze ktoś zablokował telefon wpisując trzy razy zły PIN i musiał wpisać PUK i jeszcze pod jednym prysznicem woda leci tak trochę po bokach, bo jest kant sitka odłamany.

JG: To trzeba to naprawić.

Ja myślę, że zrobiłeś duży postęp w stosunku do ubiegłego roku, trudno było Ci się skupić, trenowałeś jeszcze tak dziecinnie, a tutaj trenowałeś prawie jak zawodowiec, starałeś się i jestem mile zaskoczony Twoją postawą i postępem. Gratuluję

Małe jest piękne. p8040007 Pole marchewkowe w Rzucewie